Zapewnił również, że między nim a niemiecką kanclerz Angelą Merkel nie ma głębokich różnic w poglądach na walkę z kryzysem, jak sądzono po szczycie UE w zeszłym tygodniu. W środę w Rzymie Monti i Merkel spotkają się na włosko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych.

Reklama

Potrzebujemy częściowego uwspólnotowienia długów, ale jednocześnie też więcej centralnej kontroli nad narodowymi budżetami. Bez poważnej kontroli znajdą się nieodpowiedzialni, którzy obciążą innych częścią swoich długów - powiedział Monti w wywiadzie z niemieckim dziennikiem "Frankfurter Allgemeine Zeitung". - Niemcy i Włochy reprezentują jedną linię i są gotowe zrezygnować z suwerennych kompetencji.

Potrzebujemy postępu w sprawie ponadnarodowej kontroli w Europie, na przykład centralnego nadzoru nad bankami - dodał.

Nadzór bankowy oraz wzmocnienie kontroli nad budżetami państw strefy euro to kluczowe propozycje Berlina na walkę z kryzysem w eurolandzie. Niemcy stanowczo sprzeciwiają się wspólnej odpowiedzialności za długi - przynajmniej dopóki strefa euro nie stanie się prawdziwą unią polityczną i fiskalną.

Monti zaprzeczył, jakoby po szczycie UE w zeszłym tygodniu czuł się zwycięzcą nad Angelą Merkel, którą skłonił do ustępstw w sprawie uelastycznienia funduszy ratunkowych dla euro EFSF i EMS. Jak powiedział, wykorzystując klasyczną metodę negocjacji przyczynił się do tego, że w Brukseli uczyniono coś dla wzmocnienia wzrostu gospodarczego oraz stabilności finansowej w Europie.

Na szczycie Włochy uzyskały m.in. możliwość wykupu obligacji państw ze środków tych funduszy bez konieczności nakładania dodatkowych warunków dotyczących oszczędności i reform. Początkowo przeciwna temu Merkel ustąpiła, bo Monti zagroził, że zablokuje przyjęcie Paktu na rzecz wzrostu i zatrudnienia, który z kolei był warunkiem zgody niemieckiej opozycji na ratyfikację Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS) i paktu fiskalnego o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej. Były komisarz UE Guenter Verheugen ocenił we wtorek, że "Monti oszukał Merkel".

Premier Włoch przyznał też w wywiadzie, że żądanie wsparcia finansowego przez kraje dotknięte kryzysem rzeczywiście oznacza ukrywanie problemów. Ale Włochy nie proszą o ratunek ani o euroobligacje. Włochy robią wszystko, co jest konieczne, by zwiększyć wzrost gospodarczy, przeprowadzają głęboką reformę emerytalną, liberalizację, ułatwienia dla przedsiębiorstw w ramach ostatnich podwyżek podatków, uchwalają ustawy przyśpieszające procesy cywilne i przeciwdziałają korupcji. Oprócz tego jest reforma rynku pracy czy uproszczenie wydawania pozwoleń na projekty infrastrukturalne - przekonywał premier Włoch.

Dodał, że jego rząd nie jest w stanie głęboko zreformować kraju w ciągu roku i czterech miesięcy. Ale mam nadzieję, że mój rząd wyprowadzi Włochy z kryzysu finansowego na drogę wzrostu - powiedział.