Na ulicach Kijowa trwają starcia protestujących z milicją. Są ranni. Miała się tam odbywać pokojowa pikieta parlamentu, ale przerodziła się w zamieszki. Demonstracji rzucają w milicję kamieniami, siły porządkowe odpowiadają gumowymi kulami. Opozycja chce przegłosować dziś powrót do konstytucji z 2004 roku. Władza blokowała projekt zmiany ustawy zasadniczej.
Starcia w dzielnicy rządowej deputowani obserwują z Okien Rady Najwyższej. W samym parlamencie kilkudziesięciu posłów opozycyjnych partii blokuje mównicę. Opozycja próbowała przekonać przewodniczącego do zarejestrowania projektu powrotu do konstytucji z 2004 roku, która ogranicza władzę prezydenta. Przewodniczący parlamentu kategorycznie odmawiał, tłumacząc się względami formalnymi.
Pojawiły się jednak - na razie niepotwierdzone - informację, że taka zgoda już jest. Miał to ogłosić wiceprzewodniczący Rady Najwyższej. Sam przewodniczący Wołdymyr Rybak nie wytrzymał ciśnienia i zasłabł podczas rozmów z opozycją. Zabrała go karetka pogotowia. Niektórzy przedstawiciele rządzącej Partii Regionów opuścili parlament. Pod budynkiem milicja z strzela w protestujących gumowymi kulami i granatami. Puściła też gaz łzawiący.
Wśród protestujących są już poszkodowani - kilku z ranami postrzałowymi od gumowych kul. Ponadto na częściowo odblokowanej niedawno barykadzie na ulicy Hruszewskiego protestujący znów zapalili opony. W dzielnicy rządowej cały czas słuchać wybuchy. Antyrządowi demonstranci starli się też z prorządową demonstracją pod Parlamentem. W Maryjskim Parku obok Rady Najwyższej uczestnicy Majdanu bili się z ubranymi na sportowo opłacanymi zwolennikami władz - tzw. tituszkami. Interweniowały oddziały milicji. Podpalono też centralne biuro Partii Regionów. Budynek na ulicy Lipskiej obrzucano koktajlami Mołotowa. Spalono też portrety prezydenta Janukowycz