Czeski minister spraw wewnętrznych Milan Chovanec nie ukrywał rozgoryczenia. Oświadczył, że nie rozumie polskiego stanowiska. Dodał, że Bruksela nie zajmuje się sprawami zasadniczymi - na przykład problemami migracyjnymi, wzmacnianiem granic Schengen i pomocą krajom, z których pochodzą uchodźcy.
Czesi i Słowacy nie wykluczają, że decyzję zaskarżą do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Uważają, że jest ona niezgodna z prawem europejskim.
Premier Czech Bohuslav Sobotka uważa, że kwoty jedynie wprowadzają w błąd opinię publiczną w państwach unijnych.
Premier Słowacji Robert Fico oświadczył, że dopóki jest premierem republiki, żadne kwoty w jego kraju nie będą obowiązywały. Nieco optymizmu wniósł czeski prezydent Milosz Zeman. Jest przekonany, że Rada Europejska na jutrzejszym posiedzeniu podejmie inną decyzję niż unijni ministrowie spraw wewnętrznych, choć - jak podkreślił - nadzieja jest niewielka.
Wśród czeskich i słowackich polityków przeważa opinia, że stanowisko Polski - odmienne od Czech, Słowacji i Węgier poważnie zaszkodziło Grupie Wyszehradzkiej.