Celem nowego impulsu, który chce dać Unii Europejskiej Emmanuel Macron, jest wzmocnienie strefy euro. Nowa Wspólnota według Paryża ma być jednak budowana w wąskim gronie i bez Polski. Izolowaniem rządu Beaty Szydło ma się zająć właśnie Francja. Berlin nie będzie brał w tym procesie aktywnego udziału. Jednak równocześnie nie będzie przeszkadzał Macronowi. Temat reparacji mógł do pewnego stopnia antycypować pojawienie się takiego stylu polityki.
– Nie podoba nam się polska polityka, ale nie możemy jej otwarcie krytykować – mówią nieoficjalnie współpracownicy Angeli Merkel. Kanclerz RFN nie krytykuje Polski tak, jak robi to od dwóch lat Bruksela czy od pół roku prezydent Emmanuel Macron. W Berlinie prowadzony jest biznes jak zawsze. Pozornie.
Bliska współpraca Francji i Niemiec – w tym wspólne posiedzenia ministrów obu krajów, tak jak miało to miejsce 13 lipca w Paryżu – obejmują nie tylko kwestie gospodarcze i bezpieczeństwa. – Francja i Niemcy stworzyły europejski projekt i powinny blisko współpracować – mówi DGP prof. Jacques Rupnik z paryskiego instytutu Science Po, specjalista od spraw Europy Wschodniej. Mimo spadającego poparcia dla Macrona (źle ocenia go 62 proc. Francuzów, a on sam nie wyklucza rządzenia przez dekrety) Francuzi popierają jego wizję Unii. To projekt zakładający Wspólnotę ekskluzywną, złożoną ze strefy euro z jednym budżetem i ministrem finansów oraz parlamentem. Wspólnotę, która karze sankcjami firmy (m.in. polskie) oskarżane o stosowanie dumpingu socjalnego.
Walka z czymś, co jest określane mianem dumpingu socjalnego, i ochrona francuskich miejsc pracy są kluczowymi elementami polityki zagranicznej Macrona w stosunku do Polski i Europy Wschodniej. Tym łatwiejszej do realizacji, że Polska we Francji ma obecnie bardzo złą prasę. Rząd Beaty Szydło określany jest jako nacjonalistyczny, a demokracja w Polsce uznawana jest za nieliberalną. Najważniejsze francuskie dzienniki odzwierciedlają oficjalne stanowisko rządu i prezydenta. "Le Monde" przekonuje np., że dawny lider transformacji gospodarczej Polska chce się izolować od Europy. W takiej sytuacji władze w Warszawie stają się funkcją polityki europejskiej Macrona i w naturalny sposób narażają się na uderzenie ze strony Francji.
– Stosunki francusko-polskie to obecnie polityczna próżnia. Jest tu więcej znaków zapytania niż punktów wspólnych. Oba kraje mają inną dynamikę wewnętrzną oraz sprzeczną politykę europejską – uważa Rupnik. – Minister Waszczykowski co chwila powtarza, że Polska może robić to, co chce, ponieważ jest suwerennym państwem. Polska dosadnie pokazuje, że Europa i europejskie firmy nie są dla niej partnerem – dodaje. Jego zdaniem Francja w swojej ofensywie ma naturalnego sojusznika w postaci Komisji Europejskiej i jej wiceszefa Fransa Timmermansa.
Już w listopadzie 2016 były francuski prezydent François Hollande odwołał wizytę w Polsce. Nie doszło wówczas również do spotkania w formacie Trójkąta Weimarskiego w Paryżu. Prezydent Macron zaczął krytykować polskie firmy już podczas kampanii wyborczej, a recenzowanie polskiej polityki europejskiej kontynuuje jako głowa państwa, określając ją jako niesolidarną i supermarketową. W maju Airbus poinformował o złożeniu pozwu przeciwko Polsce nie tylko za zerwanie kontraktu, lecz także z uwagi na podejrzenie wycieku wrażliwych informacji gospodarczych. Mimo oczekiwań i wstępnych zapowiedzi polskiej strony w kwestii spotkania Trójkąta Weimarskiego w sierpniu nie zapowiada się, by do niego doszło (choć ministrowie spraw zagranicznych Polski i Francji na corocznym czerwcowym spotkaniu ministerialnym OECD wstępnie je omawiali). Odmrożenie stosunków polsko-francuskich wydaje się w najbliższym czasie nierealne.