Jak wyjaśnił rzecznik, śledztwo dotyczy obecnie dwóch podejrzanych w związku z ich wypowiedziami na Telegramie w grupie liczącej około 200 osób w grudniu 2020 roku, a zarzuty dotyczą "publicznego podżegania do czynów karalnych".
Bawarski nadawca publiczny (Bayerische Rundfunk) nagłośnił tę sprawę na początku grudnia, przytaczając "radykalne treści z zamkniętej grupy" na Telegramie. "Padały tam m.in. takie określenia, jak zamach stanu, rewolucja i wojna domowa" - opisuje "Die Welt".
AfD odcina się od dyskusji
Ulrich Singer, przewodniczący klubu Alternatywy dla Niemiec (AfD) w bawarskim parlamencie, tłumaczył, że czatu na grupie nie założyła AfD ani jej grupa parlamentarna. - To jest lub była czysto prywatna, zamknięta, regularna rozmowa, której nie prowadziła ani grupa parlamentarna, ani partia - podkreślał na początku grudnia.
Podczas "burzliwej debaty" bawarskiego parlamentu przedstawiciele CSU, Zielonych, SPD i FDP "oskarżyli AfD o szerzenie nienawiści i agitacji, potępiając wiadomości na czacie jako atak na demokrację" - podaje "Die Welt".
Śledczy z bawarskiego Urzędu Kryminalnego (LKA) oraz Centralnego Urzędu ds. Zwalczania Ekstremizmu i Terroryzmu przy prokuraturze w Monachium chcą uzyskać więcej informacji ze skonfiskowanych telefonów komórkowych. - To, czy podejrzenie zostanie potwierdzone, będzie można ocenić dopiero po ocenie zdobytych dowodów. Wtedy będzie też można ocenić, czy inne osoby również popełniły przestępstwo - oświadczył rzecznik.