Dziwnym zbiegiem okoliczności kot Jarosława Kaczyńskiego Alik i pies Zbigniewa Hołdysa w tym samym czasie trafili na leczenie do kliniki weterynaryjnej. Zwierzaki rezydowały w sąsiadujących boksach. Pisał o tym kilka tygodni temu w felietonie dla jednego z tygodników. Dziś poszedł krok dalej. Zbigniew Hołdys wykorzystał sytuację i na Facebooku zamieścił następujący wpis:
"W lipcu tego roku Alik i Bronek wylądowali w weterynaryjnym szpitalu w tym samym czasie, na kroplówkach, klatka przy klatce. Gadali całymi godzinami. Nakręciłem wówczas filmik komórką, na pamiątkę, ale nie miałem zamiaru go pokazywać, bo to sprawy osobiste. Dziś, kiedy Alik odszedł, pokażę wam skrawek. Ufam, że pan Jarosław nie będzie miał do mnie o to żalu".
Jednocześnie muzyk poprosił by pisząc komentarze, internauci nie atakowali prezesa PiS.
Komentarze (122)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszebo tak trudno wydobyć niezgrabne cielsko z tych przepastnych foteli zza tych biurek, bo pryśnie czar, gdy prywatek i jarmarków żal, bo nie da sie już ruszyć w tan gdy zbędny balast na nas tkwi i jesteśmy już bez dat, tych z tamtych lat!
Gdy każdy schodek do góry w wiecznośc się zamienia a zadyszka łapie nas na krtań, to idź w tan jak za dawnych lat, gdy było lżej wtedy nam!
Koty najczęsciej chodza własnymi drogami i dały sie udomowić w starożytności, ponieważ tak im pasowało. Czczone w starożytnym Egipcie mo ze teraz wróciły do łask jako mali przyjaciele i to niezawodni, czego o ludziach trudno powiedzieć!
prawie się POpłakałem. Myśl kanalio, anie bedziesz wsPOminał ojca z AK. Może NKWD POmylileś z AK