Sytuacja w Centrum Personalizacji Dokumentów podlegającym Ministerstwu Spraw Wewnętrznych jest tak dynamiczna, że redaktorzy oficjalnej strony internetowej centrum ledwie nadążają z bieżącą aktualizacją zakładki O nas. Obecnie wynika z niej, że nadzór nad produkcją strategicznych dokumentów – dowodów osobistych oraz paszportów – przejął Mirosław Kochalski. Ta nominacja wzbudziła kontrowersje. Po pierwsze, nowy dyrektor CPD nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu komórką decydującą poniekąd o bezpieczeństwie wszystkich Polaków. Po drugie, jak wynika z ustaleń DGP, służby specjalne i prokuratura podejrzewały go o narażenie na ogromne straty finansowe spółki Ciech SA, w której Skarb Państwa ma niemal 40 proc. udziałów.
Po raz pierwszy o Kochalskim cała Polska usłyszała w lutym 2006 roku, gdy został komisarzem Warszawy (rządził stolicą, po tym jak Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie). Niespełna rok później dzięki poparciu polityków PiS był już prezesem zarządu Ciechu. Jak podliczono, piastując to stanowisko do początku 2009 roku, zarobił łącznie 6 mln zł. Gdy odchodził, wypłacono mu premię w wysokości miliona złotych. Tymczasem rzekomy zysk, który wypracował kierowany przez niego zarząd, okazał się w rzeczywistości stratą – zarzuca mu, zastrzegając anonimowość, jeden z następców Kochalskiego w Ciechu.
Następcy Kochalskiego poinformowali ABW o tym, że działał na szkodę spółki. Po zbadaniu tych doniesień w pionie przestępczości ekonomicznej agencja skierowała sprawę do prokuratury. Na początku 2009 roku wszczęliśmy śledztwo z art. 296 k.k., czyli działania na szkodę spółki. Zostało ono jednak prawomocnie umorzone i nikomu nie przedstawiliśmy zarzutów – wyjaśnia rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Dariusz Ślepokura.
DGP uzyskał dostęp do akt prokuratorskiego śledztwa. Wynika z nich, że podstawą do podejrzeń wobec Kochalskiego był audyt przeprowadzony w Ciechu przez renomowaną firmę audytorską PwC. Eksperci prześwietlili kulisy zakupu przez spółkę niemieckiego producenta sody Sodawerk Stassfurt. Dokumenty zgromadzone w śledztwie wskazują, że proces przejęcia przygotowywany był starannie – przy transakcji doradzało kilka doświadczonych firm. Kupno niemieckiej spółki było również zgodne z wizją rozwoju grupy Ciech. Problem polega na tym, że za Sodawerk Stassfurt Polacy mieli przepłacić około 40 mln euro – z dokumentów wynika bowiem, że zarząd kierowany przez Kochalskiego przejął „przy okazji” spółkę córkę Sodawerku, w której ukryte zadłużenie całej niemieckiej grupy opiewało właśnie na taką kwotę. O te 40 mln euro mniej powinien zapłacić Ciech niemieckim udziałowcom – zeznali w prokuraturze następcy Kochalskiego. Ale ostatecznie śledztwo zostało umorzone. Z akt wynika, że taką decyzję podjęła prowadząca je prokurator, w momencie gdy powołany biegły zażądał za przeprowadzenie ekspertyzy aż 120 tys. zł.
Reklama
Zarząd chemicznej spółki odwołał się od tej decyzji do sądu, który nakazał prokuraturze wznowienie śledztwa. Ta jednak ograniczyła się do jego powtórnego umorzenia i kolejny protest szefów Ciechu nie przyniósł żadnego rezultatu, a Kochalskiemu nie postawiono oficjalnie zarzutów.
Zresztą prawdopodobnie w fotelu dyrektora CPD nie zagrzeje długo miejsca. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł DGP, wynika, że wkrótce minister spraw wewnętrznych oddeleguje go do Rady Nadzorczej lub zarządu PWPW. Sam resort ma w tej sprawie niewiele do powiedzenia. Pytania o śledztwo proszę kierować do prokuratury lub ABW. Minister, powołując wszystkie osoby na stanowiska kierownicze, uznaje, że osoby te będą wypełniały powierzone im zadania jak najlepiej – mówi krótko rzecznik MSW Małgorzata Woźniak.