Działania IPN związane z udostępnieniem akt znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka mogą naruszać konstytucyjne prawo do autonomii informacyjnej b. prezydenta Lecha Wałęsy - uznał RPO Adam Bodnar. IPN zapowiada, że przedstawi stanowisko w tej sprawie. RPO w liście od prezesa IPN Łukasza Kamińskiego z 2 marca zwrócił się o informacje i wyjaśnienia dotyczących trybu, sposobu i czasu udostępniania dokumentów przez Instytut Pamięci Narodowej w opisanej sprawie. Powołał się na skargi obywateli dotyczące sytuacji Wałęsy, w związku z ujawnieniem przez Instytut dokumentów zgromadzonych przez Kiszczaka.
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN udostępnił już dwa pakiety materiałów dziennikarzom i historykom, w tym akta "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom. Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia - zapewnia Wałęsa. 29 lutego po przeszukaniu domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego IPN zabezpieczył 17 pakietów dokumentów.
W związku z powyższymi działaniami Instytutu, wątpliwości RPO budzą podstawowe kwestie związane z uprawnieniami proceduralnymi b. prezydenta RP Pana Lecha Wałęsy oraz innych osób, o których ujawniono informacje - napisał Bodnar do Kamińskiego. Podkreślił, że w wypadku udostępnienia archiwaliów IPN do celów naukowych i dziennikarskich dochodzi do konfliktu dwóch wartości konstytucyjnych: autonomii informacyjnej i prywatności oraz wolności badań naukowych i wolności wypowiedzi.
Dodał, że z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że obowiązkiem prezesa IPN jest decydowanie o tym, jak w konkretnym przypadku rozwiązać kolizję tych dóbr konstytucyjnych. W ocenie Trybunału wskazane jest przy tym, aby osoby, których dotyczą dokumenty archiwalne, miały zagwarantowane warunki wcześniejszego zrealizowania swoich praw do autonomii informacyjnej - napisał RPO.
Przypomniał, że ustawa o IPN przyznaje co do zasady każdemu prawo do wystąpienia z wnioskiem do IPN o udostępnienie do wglądu kopii dotyczących go dokumentów. Każdy ma także prawo załączyć do zbioru dotyczących go dokumentów własne uzupełnienia, sprostowania oraz dokumenty. Prawa takie wynikają też bezpośrednio z konstytucji RP. Ich realizacja nie jest jednak skorelowana czasowo z wnioskiem o udostępnienie akt do celów naukowych i publikacyjnych - napisał Bodnar. Jego zdaniem przyjęte rozwiązanie może naruszać konstytucyjne prawo do autonomii informacyjnej.
Należy zwrócić uwagę, że w realiach niniejszej sprawy dotyczącej b. prezydenta RP pana Lecha Wałęsy tej korelacji czasowej nie zachowano, zaś Instytut Pamięci Narodowej podjął decyzję o udostępnieniu dokumentów w momencie, kiedy Lech Wałęsa przebywał za granicą - oświadczył Bodnar. Zaznaczył, że w świetle przepisów ustawy lustracyjnej, Wałęsa nie może podlegać ponownej lustracji, jednak przysługuje mu prawo do wszczęcia tzw. autolustracji.
W weekend Wałęsa powiedział w Gdańsku, że jeszcze nie widział akt TW "Bolka", a zna je tylko z tego, co jest w internecie. Zapytany, czy zapozna się w IPN z tymi materiałami, Wałęsa odparł: w jakiś sposób to muszę zobaczyć, w jaki sposób, kto to zrobił? Więc ja będę musiał to zobaczyć, ale ja myślałem, że grzecznie przyślą mi to.... Dodał, że prawdopodobnie posłużono się materiałami, które na rewizji wpadały. Indagowany, czy wystąpi o lustrację, Wałęsa powiedział: Jak będzie taka potrzeba, to tak.
Pod koniec lutego Kamiński mówił, że IPN po włączeniu dokumentów od Kiszczaka do zasobów archiwalnych IPN kontaktował się z Wałęsą. Nie ma takiej procedury, by kontaktować się przed włączeniem jakichś zasobów do zasobu archiwalnego z osobami, których one dotyczą. Natomiast zgodnie z obowiązującymi przepisami pan Lech Wałęsa już po włączeniu został poinformowany, że takie dokumenty się w naszym archiwum znalazły i że zgodnie z obwiązującymi procedurami może się z nimi zapoznać - powiedział szef IPN.