"Ludzie zaczęli między sobą szemrać, wychodzić z kościoła, padły słowa rodem z rynsztoka: "pedał", "tęczowa zaraza". Czegoś takiego osobiście nigdy nie doświadczyłem" - pisze jeden z wiernych, który uczestniczył w mszy w kaliskim kościele pod wezwaniem Opatrzności Bożej" - informuje portal kalisz24.info.pl A to nie koniec oburzających słów duchownego. "Nie zabrakło tematu Smoleńska, że Kopacz obiecała przekopać ziemię smoleńską na 2 metry w głąb i tego nie zrobiła a Kidawa-Błońska zapomniała, jaki ma program wyborczy. Padło też stwierdzenie, że europosłowie opozycji zdradzają Polskę" - napisał w mailu kolejny wierny.
Nic więc dziwnego, że ludzie zaczęli wychodzić z kościoła, nie czekając na koniec nabożeństwa. "Sposób, w jaki ksiądz poprowadził swoje kazanie, przekroczył moje wszelkorozsądkowe podejście do otwartej indoktrynacji politycznej, gdzie wskazał winnych, osadził i skazał niepasujących do wizji PiS ludzi" - komentował jeden z uczestników mszy. "Ten ksiądz dosłownie po kolei zaczął charakteryzować kandydatów na prezydenta, wychwalając partię PiS i urzędującego obecnie prezydenta, a opozycję zmieszał z błotem niemalże plując przy tym jadem i nienawiścią" - napisał autor kolejnego listu.
Kazaniem księdza, jak podaje poznańska "Gazeta Wyborcza" nie jest zachwycony proboszcz. To nie jest język Ewangelii - podsumował.