"To smutny dzień. Jeśli w wolnej Polsce krzyż jest zabierany przez formację parapolicyjną, bo taką formacją jest BOR, pod osłoną policji, to nie jest to dobry dzień" - tak Kaczyński skomentował przeniesienie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia do prezydenckiej kaplicy. Stwierdził, że nie wierzy już, by "za obecnej władzy" sprawa uczczenia pamięci ofiar katastrofy została właściwie rozwiązana.
Podkreślił też, że wysyłanie część rodzin zabitych na pielgrzymkę do Smoleńska, i do tego z krzyżem przejętym pod osłoną policji, to "daleko idąca niestosowność". "Ja nie pojadę na tę pielgrzymkę, w żadnym wypadku" - mówił kategorycznie. Zapowiedział za to, że wybiera się pod Pałac Prezydencki, by zapalić znicze ku pamięci brata, bratowej i innych bliskich mu ofiar. "Mam nadzieję, że nikt mi nie będzie w tym przeszkadzał" - dodał.
Kaczyński przekonywał też, że w sporze wokół krzyża nie ma gry politycznej, a jedynie pytanie o to, czy uczcić ofiary i byłego prezydenta "w tym miejscu, gdzie powinien być uczczony, czyli w okolicy Pałacu Prezydenckiego". Na argument, że na postawienie pomnika w miejscu krzyża nie zgadza się konserwator zabytków, odpowiedział, że za czasów władzy PO w stolicy w pobliżu Placu Piłsudskiego zbudowano nowoczesny szklany budynek. "Prosiłbym, żeby w tym bolesnym momencie mnie do śmiechu nie doprowadzać" - odparł. Dodał, że każdy, kto chce właściwego upamiętnienia ofiar katastrofy, a także tych, którzy po katastrofie gromadzili się przed Pałacem Prezydenckim, powinien zabiegać o zmianę władzy.
Szef PiS skomentował także ujawnienie przez portal tvn24.pl protokołów jego zeznań przed prokuraturą. Stwierdził, że to przestępstwo, za które "właściwe osoby z TVN powinny być ścigane". "Żałuję, że o politycznej odpowiedzialności rządu i Donalda Tuska nie mówiłem przed wyborami" - dodał. Powtórzył, że "gdyby Polska była normalnie funkcjonującą demokracją", na scenie politycznej nie byłoby już premiera, Bronisława Komorowskiego, Radosława Sikorskiego, Bogdana Klicha i Tomasza Arabskiego.
Stwierdził także, że śledztwo w sprawie katastrofy to "giganstyczna kpromitacja i niebywały serwilizm wbec Rosji". Dodał, że "wiele osób odczuwa różnego rodzaju obawy przed tą władzą", stąd zaprzeczają jego słowom o tym, że wizyta prezydenta w Smoleńsku była źle przygotowana przez MSZ.