Przeprosinami za tę sprawę jest dymisja. Albo honorowa, albo premier Kopacz zdymisjonuje ministra rolnictwa. Jeśli nie, to rząd traktuje obywateli jako "frajerów" - grzmiał Hofman w Radiu ZET.
W kwietniu, w czasie kampanii europarlamentarnej, Jarosław Kaczyński zaapelował do ministra Sawickiego, żeby zaczął działać, bo embargo wisiało w powietrzu. Minister wyśmiał naszą konferencję w sadzie na Mazowszu. Potem przyszło embargo i przestało być śmiesznie. Teraz minister, który do tego nie przygotował Polski, nazywa rolników "frajerami"- dodał rzecznik PiS.
Marka Sawickiego bronił Stanisław Żelichowski z PSL, który przyznał jednak, że minister użył niewłaściwych słów.
Dziś na wsi można przekazać dwa sygnały. Podburzać frustrację lub wskazać trudną drogę, jak z tej sytuacji wyjść. Sawicki pokazuje, że w Europie 90 procent polityki rolnej powstaje w Brukseli i trzeba się dostosować do tych reguł. Użył słów, których nie powinien użyć, ale sens przekazu był czytelny - stwierdził Żelichowski.
Marek Sawicki powiedział m.in., że ci rolnicy, którzy wożą jabłka do skupu to "frajerzy", bo powinni raczej brać rekompensaty. Dodał też, że polscy producenci są głupsi od niemieckich.
ZOBACZ TAKŻE: Rolnicy to frajerzy? Minister rolnictwa bije się w piersi>>>