Metropolita warszawsko-praski zgodził się porozmawiać z Katolicką Agencją Informacyjną. - Nie będę wskazywał, kto dziś podtrzymuje ten konflikt. (…) Nie wolno zapominać, że on jest reżyserem tych wydarzeń. To się dzieje na zlecenie, jakie on wydaje swoim zwolennikom, i ta cała akcja w Niedzielę Palmową była przygotowana - stwierdził arcybiskup Henryk Hoser. Jaka to "akcja"?
Metropolita zamknął kościół, stwierdzając, że dochodziło tam do zgorszenia. Jak łatwo się domyślić, chodziło o skonfliktowanego z arcybiskupem księdza Wojciecha Lemańskiego, który po usunięciu z parafii miał prawo odprawiać w Jasienicy niedzielne nabożeństwa.
- Już po Niedzieli Palmowej były próby włamania do kościoła - podkreślił arcybiskup Hoser i dodał, że da zgodę na otwarcie świątyni dopiero wtedy, gdy wierni w Jasienicy przestaną protestować.
Na tym jednak nie koniec. Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", na spotkaniu z dziennikarzami hierarcha stwierdził, że grupa księdza Lemańskiego od lipca zeszłego roku organizowała równoległą działalność duszpasterską w parafii, rozprowadzając opłatek w zakładzie fryzjerskim.
Jak było z opłatkiem? "Wyborcza" zapytała jednego z parafian, który zbagatelizował sprawę. - Rzeczywiście u sołtysa były rozdawane opłatki, a jak ktoś składał ofiarę, to pieniądze szły do najuboższych - przyznał Mariusz Dembiński, mieszkaniec Jasienicy.