"Polityk powinien przestrzegać wartości nie tylko podczas wystąpień z mównicy sejmowej. Wartości, także chrześcijańskich, warto przestrzegać we własnym życiu osobistym" - pouczał Dorna Gosiewski.
Jednak Gosiewski sam ma dziecko z poprzedniego małżeństwa i też płaci alimenty. Tyle tylko że są one dużo niższe od tych, które płaci Dorn. A była żona Gosiewskiego Małgorzata walczy w sądzie o ich zwiększenie.
"Pan Przemysław Gosiewski płaci na swoje dziecko 600 zł. Teraz na czas trwania sprawy alimentacyjnej w trybie zabezpieczenia sąd podwyższył tę kwotę do 700 zł. Czyli od lipca pan Przemysław płaci 700 zł. I nie partycypuje w żadnych innych kosztach wychowania dziecka" - mówi DZIENNIKOWI była żona szefa klubu PiS Małgorzata Gosiewska.
I podkreśla, że walczy w sądzie o wyższe alimenty. "Chciałabym, żeby była to kwota, która pozwoli mi utrzymać dziecko na odpowiednim poziomie, choćby w części porównywalnym do poziomu pozostałych dzieci pana Przemysława" - zaznacza Gosiewska. "Chodzi o to, żeby pamiętać, że ma się dzieci. W tym roku dziecko nie było nawet na wakacjach, bo nie stać mnie na to."
Gosiewski krytykował Dorna, po tym jak Jacek Kurski i prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucili byłemu marszałkowi Sejmu złamanie reguł moralnych. "Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny, no, łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji" - mówił były premier w radiowych "Sygnałach Dnia". Kaczyński dodał też, że "niegodziwością moralną" jest to, że Dorn wystąpił do sądu o zmniejszenie alimentów.
Wczoraj w obszernym liście do DZIENNIKA Dorn zarzucił Kaczyńskiemu brutalne wyciąganie osobistych spraw. Tłumaczył, że chce płacić na dzieci, ale mniej, bo ma niższe dochody niż kiedyś. Wczoraj zapowiedział też, że jeżeli prezes PiS nie wycofa skierowanych pod jego adresem zarzutów, to wytoczy mu proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych.
Z Przemysławem Gosiewskim nie udało się DZIENNIKOWI skontaktować do chwili zamknięcia wydania gazety.