"Tę histerię rozpoczął Lech Wałęsa i Platforma (...) Skandowanie: <Wałęsa! Wałęsa!> na konwencji PO zmroziło mnie" - mówi profesor Staniszkis. Przyznaje jednak, że w nadaniu orderów pracownikom IPN "na pewno było trochę polityki”, i ma wątpliwości, czy historykom należą się aż tak wysokie odznaczenia jak działaczom "Solidarności" zaangażowanym w bardzo ryzykowną działalność podziemną.

Reklama

"Kurtyka, Żaryn i Gontarczyk zasłużyli na odznaczenia. Podciągnięcie rangi nadanych odznaczeń wynikało z kontekstu historycznego, ale prezydent ma do tego prawo” - podsumowuje Jawiga Staniszkis.

>>>Prezydent odznaczył i wsparł IPN

Komentując gest Ewy Milewicz, która na znak protestu przeciw odznaczeniu historyków IPN postanowiła swój order zwrócić prezydentowi, profesor Staniszkis mówi: "Nie znoszę gestów symbolicznych. Ale nawet gdybym je lubiła, nie zwróciłabym swojego odznaczenia, bo uważam, że na nie zasłużyłam. Przyznaje mi je nie ten czy inny prezydent, ale w pewnym sensie Polska.”

>>>Milewicz z "GW" oddaje order prezydentowi

"Wałęsa ze swoim szantażem, że nie weźmie udziału w konferencji z okazji czerwcowych wyborów, jest żałosny. Powinien zmierzyć się sam ze sobą i ze swoją małością" - mówi Jadwiga Staniszkis, komentując ultimatum byłego prezydenta, który zbojkotuje obchody 20-lecia wyborów czerwca 1989, jeśli prezes Janusz Kurtyka nie odejdzie z IPN. Jak zaznacza Staniszkis, Lech Wałęsa powinien "pamiętać, że są jeszcze okresy niezbadane w jego życiorysie. Na przykład służba w wojsku i to, przez co tam przeszedł."

>>>Wałęsa stawia warunek: ja albo Kurtyka