Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski ostro skrytykował pomysł Ruchu Palikota, który siedzibę swego sejmowego klubu wybrał na miejsce przeprowadzenia happeningu. Do tego partia Janusza Palikota zapowiedziała złożenie projektu ustawy pozwalającej na posiadanie niewielkiej ilości marihuany "na własny użytek".
Jeżeli dojdzie do zbezczeszczenia Sejmu, to oczekujemy, że prokuratura podejmie w tej sprawie stanowcze działania. Nie ma zgody na promowanie takich „wartości” - mówił Mularczyk. Zapowiadał także projekt prawa, które zakaże posiadania każdej, choćby najmniejszej ilości narkotyków.
Na te słowa gwałtownie zareagował Artur Dębski. Najpierw odrzucał argument o bezczeszczeniu parlamentu, a potem zaatakował Solidarną Polskę. W tym tygodniu Sejm nawiedził ojciec chrzestny IV RP Tadeusz Rydzyk i to jest dużo poważniejsze niż palenie - stwierdził Dębski.
Po tych słowach rozpętała się burza. Mularczyk zażyczył Ruchowi Palikota, by powtórzył los Samoobrony, bo "nie wnosi nic nowego do polskiego państwa" i "chce demoralizować, niszczyć zdrowie psychiczne i fizyczne" Polaków. Ale Dębski natychmiast odparował: A ja życzę, abyście skończyli jak NSDAP.
Mularczyk z kolei zagroził, że jeśli posłowie Ruchu Palikota zapalą skręta w Sejmie, stracą immunitety.