Podczas sobotniej konferencji prasowej Kowal zwrócił uwagę, że w związku z sytuacją na Ukrainie: konfliktami politycznymi, pogarszającym się stanem przebywającej w więzieniu byłej premier Julii Tymoszenko, piątkowymi zamachami - pojawiają się wypowiedzi zniechęcające do udziału w meczach odbywających się na Ukrainie. W zeszłym tygodniu wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding zapowiedziała, że nie pojedzie na mecz otwierający Euro 2012, a w liście do UEFA wyraziła zaniepokojenie co do przestrzegania praw człowieka na Ukrainie.

Reklama

Kowal podkreślił, że mecz otwierający mistrzostwa odbędzie się w Polsce, która jest członkiem UE, więc takie wypowiedzi ze strony wiceprzewodniczącej KE są nie na miejscu. Jego zdaniem polski rząd powinien zdecydowanie zareagować na tę wypowiedź, a także na inne komentarze zniechęcające do udziału w Euro. Zaapelował jednocześnie do polskiego rządu o "rozważne reagowanie" na to, co dzieje się u naszych sąsiadów. Pamiętajmy, że to dotyczy całego społeczeństwa ukraińskiego, a nie jednego czy drugiego rządu. Nie przyłączajmy się do pochopnych ataków, nie mieszajmy się do politycznych konfliktów - przekonywał.

Dodał, że Euro jest w równym stopniu imprezą polską i ukraińską, dlatego powinno nam zależeć, by wpadła ona jak najlepiej, pamiętając, że wielu zagranicznych turystów na podstawie jej przebiegu wyrobi sobie opinię o Polsce i Ukrainie. Zadaniem Kowala Polska, jako sąsiad Ukrainy, powinna przyjąć rolę mediatora i włączyć się - na ile to możliwe - w rozwiązywanie konfliktu. Należy wysłać na ukraińskie wybory jak największą liczbę obserwatorów. Zaznaczył, że wiele organizacji pozarządowych gotowych jest wysłać tam swoich przedstawicieli, a rząd powinien wesprzeć je finansowo, np. ze środków MSZ.

Kowal przestrzegał, by nie popełniać w stosunku do Ukrainy takich błędów jak w przypadku Białorusi i zbyt pochopnie porównywać sytuacji na Ukrainie do sytuacji Białorusi czy Rosji, ponieważ to jednak zupełnie inna rzeczywistość polityczna. W jego opinii należy domagać się gwarancji bezpieczeństwa dla Julii Tymoszenko i obserwować jej proces, ale nie popierać otwarcie żadnej opcji politycznej na Ukrainie. Zapowiedział, że zwróci się do przewodniczącego parlamentu Europejskiego o powołanie grupy roboczej złożonej z europosłów, która obserwowałaby proces. Przypomniał, że kolejna rozprawa zaplanowana jest na 21 maja.

Reklama

Tymoszenko od 20 kwietnia prowadzi w więzieniu strajk głodowy. Jest to protest przeciwko zastosowaniu wobec niej przemocy. Szefowa unijnej dyplomacji Ashton wyraziła w imieniu UE głębokie zaniepokojenie sytuacją Tymoszenko i zwróciła się do ukraińskich władz, by - "jako znak politycznej woli wyjaśnienia sytuacji" - zezwoliły ambasadorowi UE na odwiedzenie jej w więzieniu. Przedstawicielowi UE mieliby towarzyszyć niezależni specjaliści z dziedziny medycyny. Tymczasem pojawiają się apele, m.in. polskiego eurodeputowanego Jacka Saryusza-Wolskiego, a także przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Wilfrieda Martensa o rozważenie unijnych sankcji wobec Ukrainy.

Z kolei w piątek w Dniepropietrowsku, na wschodzie Ukrainy do czterech wybuchów, w wyniku których 29 osób, w tym dziesięcioro niepełnoletnich, zostało rannych. Eksplozje nastąpiły jedna po drugiej w krótkich odstępach czasu w popularnych częściach liczącego ponad milion mieszkańców miasta. Prokuratura potraktowała te wydarzenia jako akt terroryzmu, a prezydent Wiktor Janukowycz zapowiedział, że autorzy ataków spotkają się z "adekwatną odpowiedzią" władz.