Europoseł podał, że byli to: Ewa Kopacz i Tomasz Arabski.

Kopacz i Arabski pojechali w imieniu rządu? - upewniła się Monika Olejnik.

Reklama

Nie było oficjalnej delegacji rządowej, przecież to wiemy - odpowiedział Protasiewicz.

To kto pojechał konstytucyjnie? - dociekała Monika Olejnik.

Prokuratorzy - odpowiedział Protasiewicz.

Jak to prokuratorzy? Prokuratura jest niezależna od rządu. Kiedy giną ludzie, to premier wyjeżdża, prezydent pojechał do Grenoble - punktowała dziennikarka.

Nie mogło to pozostać bez reakcji pozostałych polityków obecnych w studiu.

Nie w ramach swoich obowiązków, to co Arabski tam robił? - pytał Adam Hofman z PiS.

Niech to zdanie przejdzie do historii. Pani redaktor, ma pani newsa. W katastrofie ginie prezydent i duża część elity państwowej, a na miejscu nie ma przedstawicieli rządu - grzmiał Jacek Kurski z Solidarnej Polski.

Niech pan nie będzie demagogiem. Cała Polska i pół świata widziało, że w Smoleńsku był premier polskiego rządu. To była oficjalna delegacja - odpowiedział Protasiewicz.

Reklama

Ale czy ta delegacja ustaliła wtedy, na jakiej podstawie prowadzone będzie śledztwo. Czy tam była kwerenda prawna? Czy tylko się wyściskał i wrócił? - dopytywał Adam Hofman.

To na jakiej podstawie pani minister Kopacz rozmawiała z premierem Putinem? - pytała dalej Monika Olejnik.

Czy potrzebna jest specjalna delegacja, żeby rozmawiać? - odpowiedział pytaniem Protasiewicz.

No jeśli nie pojechała jako konstytucyjny minister, to jako kto rozmawiała? – pytała dalej Monika Olejnik, ale Protasiewicz milczał.

To jest stan polskiego państwa - skomentował Jacek Kurski.

W tym momencie do dyskusji wtrącił się Robert Biedroń, który ocenił, że ta dyskusja dotyczy bzdetów bez znaczenia, bo powinno się rozmawiać o tym, jak nie dopuścić do kolejnej katastrofy.

Niech pan nie ułatwia posłowi Protasiewiczowi, niech się dalej tłumaczy, bo mu idzie bardzo źle. Niech brnie - upominał Biedronia Adam Hofman.

On ma trudną sytuację, ale on nie ma pomysłu, jak to usprawnić - odpowiedział Biedroń.

Europosła PO wpędził w kłopoty prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz, który stwierdził wcześniej: Nie rozumiem, jak można pani minister Kopacz, czynić zarzuty, skoro ona pojechała tam jako lekarka po to, żeby pomagać ludziom.

Ona tam nie była żadną lekarką, tylko konstytucyjnym ministrem! - zareagował Adam Hofman.

Gdyby premier Tusk chciał tam posłać kogoś do reprezentowania polskiego rządu w relacjach z rządem rosyjskim, to posłałby szefa MSZ - odpowiedział Nałęcz.

W odpowiedzi na jego słowa Monika Olejnik przypomniała, że to Ewa Kopacz rozmawiała z premierem Putinem. Nie rozmawiała jako "doktor Ewa, tylko jako minister, przedstawiciel polskiego rządu - stwierdziła Olejnik.