Trzeba zagrać razem z Brytyjczykami i premierem Cameronem. To, co Jarosław Kaczyński obiecał, premier Wielkiej Brytanii dotrzymał, i potwierdził to nawet przez zaciśnięte zęby Donald Tusk, bo Cameron zapowiedział, że nie będzie cięć w polityce spójności i wspólnej polityce rolnej – mówił w Radiu ZET Adam Hofman. Przestańmy żyć mrzonkami – wielki budżet, mały budżet - i zacznijmy być realistami. W tej chwili deklaracja Wielkiej Brytanii jest bardzo dobra. Będą oszczędności w Unii i pytanie brzmi na kim. My razem z Brytyjczykami chcemy oszczędności na administracji, nie na Polakach - dodał.

Reklama

Jako pierwszy odpowiedział mu Tomasz Nałęcz. Czekam, aż PiS zacznie udowadniać, jak skutecznie Wielka Brytania pomogła Polsce wygrać konfrontację wrześniową z Niemcami w 1939 roku. Bo mniej więcej to jest taka skuteczność pomocy: piękne słowa dla prezesa w kurtuazyjnej rozmowie przez telefon, a potem spolegliwość wobec Polski jak beton w samych negocjacjach - zauważył prezydencki minister. Uznał też, że twierdzenia PiS to "test na inteligencję", bo teorie tej partii nie nadają się do obrony.

Jacek Kurski sięgnął z kolei po matematykę i dogryzł i PiS i PO. Jedni i drudzy postawili na złego konia. Rachunki Adama Hofmana nie wytrzymują matematyki. Spójność i rolnictwo to prawie 900 miliardów, a cały budżet Unii to niecały bilion. Więc jeśli Cameron chce 200 miliardów cięć, to musi kroić i spójność i rolnictwo, bo to wynika z matematyki- tłumaczył. Pretensje miał też do PO. Politycy tej partii składali hołdy berlińskie i prosili Niemcy o przywództwo w Europie. I za te wszystkie hołdy i spolegliwości dostali uroczystego kopniaka - zauważył.

Zanim państwo pójdziecie na tę randkę, to się zastanówcie, co to za kawaler! On was normalnie robi w trąbę i prędzej czy później będziecie się tego wstydzić - mówił z kolei Marek Siwiec. To co mnie bardzo uderza, to flirt panów z PiS z Cameronem, który bardzo cynicznie uprawia populistyczną politykę i nawet gdy mówi o cięciu brukselskiej biurokracji to wszyscy się zgadzają, że zwalniani będą tymczasowi i Polacy - dodał.

Najprostsze rozwiązanie problemu znalazł Andrzej Rozenek. Jego zdaniem, gdyby Unia nie była zbieraniną państw narodowych, to budżet udałoby się szybko uchwalić. Nie dochodziłoby do irytujących scen, jakie obserwowaliśmy na tym szczycie, czyli rozszarpywania tego budżetu przez wszystkie kraje członkowskie. Gdybyśmy mieli jedno, wspólne państwo europejskie, byłoby łatwiej i mam nadzieję, że nie będziemy zawsze kierować się tymi nacjonalizmami w polityce europejskiej - stwierdził