Zdaniem Kurskiego "wielokrotnie stosowano w Polsce takie rozwiązanie" z sądowym zakazem publikacji, ale "tylko w jednym przypadku go złamano". - Uważam tygodnik "NIE" za pseudo medium , które można porównać do rynsztoka - mówił w TVN24 Kurski.
Stanąłem przed następującym dylematem: albo w sposób nieznaczny ograniczyć debatę publiczną, albo zgodzić się na to, by godzono w dobra osób, które same bronić się nie mogą, czyli mojej żony i dzieci - mówił europoseł. - Nie pozwolę na to - dodał.
Ponieważ sam miałem wątpliwości, zwróciłem się do adwokata. Jego zdaniem to nadawało się do sądu. I sędzia, która wielokrotnie wydawała wyroki niekorzystne dla mnie, nie miała tym razem wątpliwości - przekonywał Kurski.
Europoseł zablokował publikację artykułu na temat swojego życia prywatnego w tygodniku Jerzego Urbana, a gdy o wyroku sądowym poinformowały inne media, próbował zmusić je do usunięcia tekstów. Pierwszy o sprawie napisał "Press".