PiS użył ordynarnych środków wobec Kazimierza Ziobry, a następnie próbował zastraszyć dziennikarzy w czasie ciszy wyborczej - oburzał się Jacek Kurski z Solidarnej Polski w radiowej Trójce.

Reklama
Newspix / MICHAL FLUDRA

W ubiegłym tygodniu "Gazeta Polska Codziennie" opublikowała artykuł, w którym sugerowała, że Kazimierz Ziobro był członkiem PZPR. W sobotę sąd rozpatrujący sprawę w trybie wyborczym uznał, że dziennik powinien przeprosić kandydata za "nieprawdziwe stwierdzenie". Jacek Kurski podkreślił, że wyrok sądu został ogłoszony w czasie wyborczym, a PiS zastraszał dziennikarzy, by nie publikowali go, bo naruszą ciszę. Tymczasem - jak podkreślał polityk - już w samej sentencji wyroku stwierdzono, że jego ogłoszenie nie złamie prawa.

Zdaniem Kurskiego, wobec Kazimierza Ziobry to PiS zastosował "ordynarną prowokację". Europoseł wskazał, że w fundacji wydającej "Gazetę Polską Codziennie", pracuje europoseł Ryszard Czarnecki, dyrektor biura prezesa Kaczyńskiego, jego sekretarka, kierowca i najbliższy kuzyn. Oprócz artykułu, na Podkarpaciu kolportowano ulotki, na których odsyłano do "prawdy o kandydacie SP". Tam gdzie one nie dotarły, Kazimierz Ziobro miał lepszy wynik - mówił europoseł Kurski.

Kurski nie wykluczył, że w odpowiedzi na postawę PiS jego partia wystawi w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego wszystkich czołowych przedstawicieli. W tym kontekście wymienił między innymi: Ludwika Dorna, Tadeusza Cymańskiego, Beatę Kempę, Arkadiusza Mularczyka, Patryka Jakiego, a także co najmniej trzech kandydatów o nazwisko Ziobro, w tym lidera partii - Zbigniewa.