Zdaniem Jarosława Gowina rząd nie ma pomysłu na rozwiązanie tych problemów. - Minister rolnictwa i premier nie mają determinacji, żeby walczyć o coś co jest osiągalne, czyli o likwidację kar dla producentów mleka, rząd nie ma też pomysłu na zniwelowanie skutków rosyjskiego embarga na produkty rolne - powiedział w radiowej Trójce polityk Polski Razem.
W opinii Jerzego Wenderlicha z SLD strategię działań trzeba opracowywać z wyprzedzeniem - kiedy coś grozi niedobrego, a nie kiedy już coś się stało. - Uważam, że lepiej osiągać porozumienia w salach ministerialnych, w salach konferencyjnych, a nie wtedy kiedy sytuacja przypomina już horror, thriller czy western - powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Rolnik sam sobie winien, że tkwi w mentalnej trójpolówce. WYWIAD DGP>>>
Barbara Nowacka z Twojego Ruchu podkreśla, że rozumie postulaty rolników, ale ma zastrzeżenia co do formy protestu. - Mimo wszystko dobrze by było, żeby taki protest nie odbywał się kosztem masy innych ludzi pracujących w całej Polsce, którzy mają kłopoty z dojechaniem do pracy - powiedziała Nowacka.
Jarosław Kalinowski zwraca uwagę, że w rolnictwie zawsze będą sytuacje dobrej koniunktury i sytuacje kryzysowe. - Mnie najbardziej boli to, że w sytuacji kryzysowej pojawiają się pseudoobrońcy, którzy przypominają sobie o rolnictwie - powiedział polityk PSL.
Zdaniem Mariusza Błaszczaka za złą sytuację rolników odpowiada obecny rząd, a w szczególności PSL. - Eksport żywności z Polski wzrasta, konsumpcja w naszym kraju nie spada, a dochody rolników spadają. No cud, kolejny cud Sawickiego i Kalinowskiego - ironizował polityk PiS.
Rafał Grupiński z PO podkreślił, że rolnicze protesty nie powinny utrudniać życia innym obywatelom. - To jest działanie na szkodę nas wszystkich i pan Izdebski przekroczył wielokrotnie granice dopuszczalne przez prawo i przez dobre obyczaje - powiedział.
W opinii Henryka Wujca z Kancelarii Prezydenta problemy rolników uda się rozwiązać metodą negocjacji. Jak powiedział, nie potrzebne są tego typu protesty. Jego zdaniem zaostrzenie protestu to efekt prezydenckiej kampanii wyborczej.
Rolnicy domagają się działań rządu ws. eksportu wieprzowiny na Wschód i ochrony rynku mięsa wieprzowego, a przede wszystkim dopłat do produkcji trzody chlewnej, która obecnie - ich zdaniem - jest nieopłacalna. Chcą również rekompensat za kupowane kiedyś przez rolników na wolnym rynku kwoty mleczne. Rolnicy chcą też rekompensat za zniszczenia upraw przez dziki. Chodzi głównie o kukurydzę.
Związkowcy z rolniczego OPZZ zapowiadają na 19 lutego demonstrację w Warszawie. Ma w niej uczestniczyć 30 tysięcy osób. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło w piątek do urzędu miasta.