W szklanym, dźwiękoszczelnym pokoju po jednej stronie zasiedli prezydent i szef BBN. Po drugiej szef i wiceszef MSZ. W takiej niecodziennej scenerii Radosław Sikorski opowiadał prezydentowi o szczegółach negocjacji w sprawie budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. "Spotkanie było protokołowane, bo chodziło o uwiecznienie stanu wiedzy obu gości na tę chwilę" - relacjonuje jeden ze współpracowników prezydenta. I twierdzi, że zebrany podczas spotkania materiał jest sensacyjny.

Reklama

To była już tego dnia druga wizyta Sikorskiego w pałacu prezydenckim. "Pan prezydent nie miał pełnej wiedzy, ale podczas naszego spotkania zacytowałem mu wszystkie kluczowe paragrafy umów i pokazałem, gdzie są rozbieżności" - mówi DZIENNIKOWI Sikorski.

Po co Sikorski w tak nadzwyczajny sposób przedstawiał prezydentowi stan negocjacji z Amerykanami w sprawie tarczy antyrakietowej? Według naszych rozmówców z kręgów rządowych prezydent uważał, że stan negocjacji jest korzystniejszy dla Polski niż zostało to przedstawione przez rząd.

"Kancelaria Prezydenta sugeruje, że Amerykanie zaproponowali lepsze warunki niż wcześniej, bo tak przekazał prezydentowi główny negocjator Witold Waszczykowski" - mówi nam jeden z członków rządu zastrzegając anonimowość.

Sekwencja zdarzeń była taka. Prezydent całe przedpołudnie czeka na rozmowę z premierem. Ale pierwsi goście przyjeżdżają do minister Anny Fotygi. To szef MSZ Sikorski i szef MON Bogdan Klich. Wchodzą do Pałacu niemal w samo południe. Prosto z narady w kancelarii premiera, gdzie zapada decyzja: po południu premier ogłosi, że oferta Amerykanów nas nie satysfakcjonuje, ale nie zrywamy negocjacji.

Reklama

Klich i Sikorski relacjonują Fotydze stan negocjacji: co Amerykanie dają, czego oczekuje rząd i jaka jest decyja premiera. Spotkanie trwa pół godziny. Ministrowie wyjeżdżają, a Fotyga natychmiast udaje się do prezydenta. Zdaje relację. I przekazuje wiedzę, która, według naszych informatorów, znacząco różni się od wiadomości uzyskanych przez Fotygę w Waszyngtonie. Prezydent wzywa do Pałacu Waszczykowskiego. Potem doprowadza do konfrontacji z Sikorskim.

Waszczykowski to główny nasz negocjator w rozmowach o tarczy. Jego nazwisko od co najmniej kilku dni wywołuje nerwowość u najważniejszych członków rządu. "Mamy z nim problem. Jest entuzjastą tarczy, jak prezydent" - przyznaje DZIENNIKOWI jeden z ministrów.

Reklama

Według relacji jaką uzyskaliśmy w Pałacu Prezydenckim główny negocjator zapewniał Lecha Kaczyńskiego, że Amerykanie już zgodzili się na przekazanie Polsce w zamian za tarczę nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej Patriot. W Pałacu Prezydenckim powstaje teoria: tarcza będzie, ale Donald Tusk ukrywa korzystny stan negocjacji, bo chce sobie przypisać 100 proc. sukcesu.

A z wiceprezydentem USA Dickiem Cheneyem, za pośrednictwem Sikorskiego, rozmawia tylko o tym, żeby porozumienie podpisać nie w Warszawie z Condoleezą Rice, a w Białym Domu z prezydentem USA.

Prezydent wpada na pomysł, by informacje Waszczykowskiego skonfrontować z wiedzą Sikorskiego. Nie dlatego, że nie wierzy negocjatorowi. Chodzi o dowód na użytek przyszłej komisji śledczej - tak przynajmniej przedstawia to nasz rozmówca z kręgu współpracowników Lecha Kaczyńskiego. Dlatego rozmowa jest nagrywana i protokołowana. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski jest tym zaskoczony. A Sikorski? "Z szacunku dla pana prezydenta nie chciałbym mówić o takich w kwestiach. Niech to pozostanie wiedzą kancelarii prezydenta" - stwierdził w rozmowie z DZIENNIKIEM.