"Jacy historycy, taki katalog. Nie walczyłem dla listy, ale z systemem. To mi się udało. Poprowadziłem do boju, mamy wolny kraj, jestem szczęśliwy z tego powodu. Wszystkie razem Kurtyki, Kaczyńscy, Wyszkowscy mają mniej walki i papierów przeciwko sobie niż ja" - mówił Wałęsa o tym, że Instytut Pamięci Narodowej nie wpisał go do katalogu osób represjonowanych w czasach komunizmu. Ten spis jest jednym z czterech, które IPN musi publikować w internecie na mocy ustawy. Trafiają tam nazwiska osób, które - według archiwistów Instytutu - były prześladowane, a jednocześnie nie współpracowały z bezpieką i nie były jej funkcjonariuszami.
Wałęsa zostawił też suchej nitki na swych przeciwnikach. "Tych paru ludzi w IPN - nie mówię że wszyscy - Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Zybertowicz, Andrzej Gwiazda, to nieudacznicy, zazdrośnicy i ich móżdżki nie są w stanie zrozumieć, ze ktoś tak pięknie walczył. I dlatego po kostkach gryzą" - komentował były prezydent. "Zawsze to było zakompleksione, odpychane, aż dorwało się przypadkiem do miejsca gdzie może coś zrobić. Ale nie zdaje sobie sprawy, że jutro przyjdą fachowcy, pooczyszczają to wszystko i ich wyrzucą do śmietnika" - dodawał.
Wałęsa twierdził też, że to on kierowal wszystkimi przemianami po 1989. "To ja sterowałem wszystkim, nie Tadeusz Mazowiecki. Został premierem na moje zlecenie. Zamiast mnie rozumieć i wspierać, ustawili się z Jerzym Turowiczem przeciwko mnie i zrobili mi wojnę na górze. Ale to ja byłem górą i powinni się mnie słuchać, bo ja pracy nie skończyłem" - dodawał były prezydent.
Wałęsa zaprzeczył, w "Kropce nad i", że, gdy był prezydentem, to poniosła go ambicja. "Tu nie było żadnych ambicji. Ja nie chciałem żadnych stanowisk, tylko rozbić komunizm. Bycie prezydentem mi pozwalało go dobić, zakończyć działanie. Mój dramatem było to, że nie mogłem tego mówić" - mówił.
Dostało się też braciom Kaczyńskim i "środowisku polityka Rydzyka". "Oni się zagapili. Jak się taki człowiek obudził, to zobaczył: no tak, ekonomia rozdzielona, stanowiska pozajmowane, no to by chciał jeszcze jedną rewolucję zrobić. A na to potrzeba haseł, no to są: zdrajcy, agenci, oszuści, Żydzi. I myśleli, że im się uda dokonać tu zmian. Ale to są nieudacznicy" - stwierdził były prezydent.