Na głowę prezesa PiS sypią się zarzuty: jak człowiek, który nie przesiedział ani jednego dnia w więzieniu w tamtym czasie, śmie wydawać świadectwa moralności Niesiołowskiemu? "Jestem zaprawiony w boju, ale taka nieuczciwość ze strony pana prezesa Kaczyńskiego była dla mnie zaskoczeniem. Nie potarfię sobie tego inaczej wytłumaczyć niż jako dowód na to, o czym od dawna szepcze się w Sejmie, że prezes PiS ma niebywałe kompleksy wobec Stefana Niesiołowskiego" - komentował marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
To właśnie o niego poszło. W środę wieczorem trwała debata nad wnioskiem PiS o odwołanie Komorowskiego. A konkretnie pojedynek słowny między prezesem PiS a Niesiołowskim. I wróciły czasy PRL. "Mogę tu przynieść pewną książkę i troszkę ją poczytamy publicznie. Będzie pan bardzo czerwony. Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposob to naprawdę fatalna sprawa" - wypalił Kaczyński, kiedy Niesiołowski wytknął mu, że sam nie przesiedział w więzieniu ani jednej godziny. Na tym jednak nie koniec.
"Trzynastoletnie dziewczynki w zderzeniu z gestapo wytrzymywaly potworne tortury, więc nie ma w ogóle o czym tu mówić" - tak prezes PiS wczoraj rano w "Sygnałach Dnia" skwitował przesłuchanie przez SB wicemarszałka z 26 czerwca 1970 r., zaraz po zatrzymaniu liderów organizacji "Ruch", wśród których był wtedy 25-letni mgr zoologi Niesiołowski. Kilka godzin później na konferencji prasowej mówił, że o przeszłości wicemarszalka wiedział od dawna, nie chciał jednak mówić. "Gdyby kózka nie skakała, to by nóźki nie złamała" - ironizował Kaczyński. Na czym opiera swoje oskarżenia? Na wydanej rok wcześniej książce Piotra Byszewskiego opisującego organizację "Ruch". DZIENNIK dotarł do tej publikacji.
Zawarto w niej obszerne zeznania Niesiołowskiego, w których opisuje swoja rolę w planowanej przez "Ruch" akcji podpalenia muzeum Lenina w Poroninie. Zdaniem historyków, Niesiołowski stara się bronić ludzi, ale w odróżnieniu od braci Czumów, rozmawia z SB. "Nie powiedziałem jednak nic, o czym SB już nie wiedziała" - mówi dziś Niesiołowski w rozmowie z DZIENNIKIEM. "Oczywiście, z perspektywy dzisiejszej wiedzy, doświadczeń, nie mówiłbym wtedy nic" - wyznaje.
Zarzut Kaczyńskiego o sypanie przez Niesiołowskiego kolegów, nie jest pierwszym. Stawiała mu go też Elżbieta Królikowska, dawniej Nagrodzka, również skazana w procesie działaczy "Ruchu". Ale przegrała z Niesiołowskim proces sądowy w tej sprawie.