Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła w marcu Rafała G. o dokonanie w okresie od 15 grudnia 2010 r. do 10 stycznia 2011 r. czterech napadów z bronią na sklepy i aptekę w Kielcach.
Zasłonięty kapturem mężczyzna, grożąc sprzedawczyniom pistoletem, zrabował łącznie 1550 zł, laptopa i komórkę. Posługiwał się pistoletem gazowym, który posiadał bez zezwolenia, podobnie jak amunicję. W ostatnim napadzie, na sklep z kosmetykami, Rafałowi G. towarzyszył Artur S. - obaj znali się ze szkoły podstawowej.
Mężczyźni - mieszkańcy gminy Łopuszno - zostali zatrzymani w styczniu. W śledztwie przyznali się do zarzucanych czynów.
Jak wynika z aktu oskarżenia, Rafał G. dwukrotnie podczas napadów przykładał sprzedawczyniom broń do głowy, a podczas dwóch kolejnych mierzył z niej w kierunku kobiet.
G. przyznał się przed sądem do zarzucanych mu czynów, ale zaprzeczył, że mierzył w kierunku ekspedientek (wcześniej zeznał tak w śledztwie). Twierdził, że podczas napadów celował w podłogę, a wcześniej wyjmował z pistoletu magazynek. Zaprzeczył także swym zeznaniom z sądu i prokuratury, gdzie mówił, iż planował ostatni napad razem z S., a koledze obiecywał zyski z napadu. Tłumaczył, że przypadkowo spotkał S. w Kielcach i poszli razem na piwo. Nie mówił mu, że chce obrabować sklep, poprosił jedynie, aby wszedł do pomieszczenia i sprawdził, ile osób jest w środku. Nie proponował mu także pieniędzy za pomoc w napadzie. Zaprzeczył, że podczas tego napadu zabrał pieniądze - powiedział, że wziął laptop i telefon.
Jak mówił G., broń kupił kilka lat temu dlatego, że "wydawała się tania". Nigdy wcześniej jej nie używał. Tłumaczył, że podczas napadów działał pod wpływem alkoholu. "Nie wiem dlaczego to robiłem i żałuję tego, co się stało" - powiedział w sądzie.
Artur S. także przyznał się przed sądem do zarzucanego czynu. Przeprosił poszkodowaną kobietę, zadeklarował także dla niej rekompensatę finansową. Jak mówił, spełnił tylko prośbę G. o sprawdzenie, ile osób znajduje się w sklepie, ale nie widział po co koledze była potrzebna ta informacja. Wyjaśnienia oskarżonego były sprzeczne z zeznaniami złożonymi przez niego w śledztwie. Mówił wówczas, że kolega skusił go do współudziału w napadzie obietnicą podziału łupu. Niekonsekwencje w zeznaniach i wyjaśnieniach Artur S. tłumaczył stresem.
Obaj oskarżeni przed popełnieniem zarzucanych im czynów pracowali. G., ostatnio na kontrakcie w Niemczech. Nie byli wcześniej karani.
W śledztwie Rafał G. przyznał się do dokonania podobnych napadów także we Wrocławiu, Opolu i Bytomiu. Tamtejsze organy ścigania prowadzą czynności w tej sprawie.
Akt oskarżenia objął także trzeciego mężczyznę - pracownika komisu - którego prokuratura oskarżyła o paserstwo. W komisie napastnicy sprzedali skradzionego laptopa. Oskarżony o paserstwo dobrowolnie poddał się karze trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywny. Kielecki sąd w maju przychylił się do wniosku prokuratury w tej sprawie.
Rafał G. i Artur S. przebywają w areszcie. Za napady z bronią grozi im kara od trzech do 15 lat pozbawienia wolności.
Kolejną rozprawę w procesie sąd zaplanował na 17 czerwca.