– Tylko sam outdoor może dzięki temu zarobić między 5 a 12 mln złotych – ocenia Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej.
– Ledwie trybunał podał swoją decyzję, rozdzwoniły się telefony w biurze. W ciągu jednego tylko dnia odebraliśmy około dwudziestu propozycji od domów mediowych, agencji reklamowych i firm oferujących powierzchnię reklamowa – opowiada Łukasz Antkiewicz, szef zespołu prasowego Klubu Parlamentarnego SLD.
Branża z zapartym tchem czekała na wyrok TK, bo wydatki na kampanię wyborczą mogą być dla niej poważnym zastrzykiem. Na ubiegłoroczne kampanie prezydencką i samorządową łącznie partie wydały ponad 120 mln złotych.
– W tym roku budżet może być mniejszy, bo kampania jest jedna. Ale ponieważ decyzja o tym, że będzie można reklamować się na billboardach i w spotach telewizyjnych, zapadła późno, to branża reklamowa traktuje te pieniądze jako nadzwyczajny bonus, o który warto zawalczyć – mówi dr Sergiusz Trzeciak, ekspert do spraw marketingu politycznego.
Reklama



Plakaty i spoty

Największymi wygranymi po orzeczeniu TK będzie branża outdoorowa i telewizyjna. Wystarczy przyjrzeć się ubiegłorocznym wydatkom podczas kampanii prezydenckiej. PO, PiS, SLD i PSL wydały razem ponad 36,6 mln zł, z czego na reklamę w środkach masowego przekazu i nośnikach plakatów poszło ponad 15 mln zł.
– A że zarówno rynek reklamy zewnętrznej, jak i rynek reklamy telewizyjnej przeżywają trudne chwile, to budżety wyborcze są dla nich łakomym kąskiem – dodaje Trzeciak.
I rzeczywiście, jak podaje Izba Gospodarcza Reklamy Zewnętrznej, w I kwartale 2011 r. outdoor zarobił 115,5 mln zł, a to o 5 procent mniej w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że wpływy reklamowe 4 największych stacji telewizyjnych w pierwszym półroczu 2011 r. wyniosły około 1,5 mld zł. To minimalnie więcej niż w ubiegłym roku.

Szybki zastrzyk

– Wprawdzie wydatki na kampanie w reklamie zewnętrznej zmniejszyły się w ostatnich latach, to i tak dla nas te wpływy mają spore znaczenie – przyznaje Lech Kaczoń. I wylicza, że tegoroczna kampania da poszczególnym graczom rynku między 5 a 8 procent dodatkowego zysku w skali roku.
Według ekspertów spoty wyborcze będą miały stanowczo mniejszy wpływ na zyski branży telewizyjnej, ale także są zastrzykiem, o który warto się postarać.
Wiele jednak zależy od decyzji partii dysponującej największym budżetem, czyli PO. Bo choć to ona była zwolennikiem zakazu spotów i billboardów, to być może pod naciskiem lokalnych działaczy jednak zdecyduje się także na te formy reklamy. Szczególnie że do tej pory szczodrze je wykorzystywała. W ubiegłorocznych kampaniach wydała na spoty i billboardy blisko 7 mln zł.