Ciasta, słodkie bułki, makarony, wędliny - w takich produktach można znaleźć susz jajeczny, który na wielką skalę podrabiała firma z Kalisza. Susz był jajeczny tylko z nazwy i tak naprawdę prawie nie zawierał jajek. Prawdopodobnie był szkodliwy dla zdrowia.

Reklama

Minister rolnictwa Marek Sawicki, promując zdrową żywność na konferencji dotyczącej unijnego programu "Owoce w szkole", przy okazji musiał też poświęcić trochę uwagi tej niezdrowej.

Zapewnił jednak, że próbki podrabianego suszu jajecznego zarekwirowane w firmie w Kaliszu bada Inspekcja Weterynaryjna. Nie są znane jeszcze wyniki tych analiz.

Jest to podobne oszustwo jak w przypadku soli - przyznał minister Sawicki. - Jest to sygnał, że jeżeli chodzi o system inspekcji i zabezpieczeń, ta wielość różnych instytucji dbających o produkt od "pola do stołu" nie sprzyja dobrej koordynacji. Analizujemy oba te przypadki. Jak będziemy mieli dostateczną wiedzę z instytucji zajmujących się śledztwem, z pewnością będziemy proponowali zmiany w przepisach i w usytuowaniu inspekcji - zapewnił.

Jak ustaliło radio RMF, odbiorcami podrabianego suszu jajecznego były nie tylko firmy z Polski. Produkt trafiał również za granicę. Co więcej, oszuści zarabiali na podrabianym składniku, przedstawiając fałszowane wyniki badań.

Dzięki temu proceder mógł trwać w najlepsze, a odbiorcy suszu nie podejrzewali, że zamiast sproszkowanych jaj kupują mieszaninę suszu rybnego z dodatkiem wapnia. Jaja występowały tam jedynie w śladowej ilości.

Właściciel firmy produkującej susz usłyszał dwanaście zarzutów. Tylko kilka dotyczy afery spożywczej.