Według prokuratury nie było spisku służb, zmowy biznesmenów a za wszystkim nie stali Rosjanie - dowiedziało się Radio ZET. Prokuratura najprawdopodobniej jeszcze dziś, w czwartek 16 września, wyśle do sądu akt oskarżenia.
Z informacji Radia ZET wynika również, że śledczym nie udało się uzyskać od amerykańskiego departamentu stanu dostępu do skrzynki na wirtualnym serwerze, gdzie znajdowały się nielegalne nagrania.
Prokuratura nie dowiedziała się też ile w końcu było nagrań i jaka była rola służb specjalnych.
Śledztwo w sprawie podsłuchiwania w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki i biznesu warszawska prokuratura prowadziła 15 miesięcy. Zarzuty postawiono czterem osobom - biznesmenowi Markowi Falencie, który według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań, jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz wykonującym nagrania dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Grozi za to do 2 lat więzienia. Falenta do zarzutów się nie przyznaje.
Prokuratura Generalna informowała w czerwcu, że nagranych zostało przeszło 100 spotkań, w których uczestniczyło około 90 osób. Część czynności w śledztwie prowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wiadomo, że przesłuchano 240 świadków, dokonano 35 przeszukań i przeprowadzono trzy eksperymenty procesowe. Uzyskano także 19 opinii kryminalistycznych.Po zakończeniu śledztwa strony będą miały dostęp do całości akt prokuratorskich. W połowie czerwca było ich 37 tomów, w tym trzy z materiałami tajnymi.