- Polacy są narodem, który nie znosi zakazów. I teraz choćby im się film nie podobał, to pójdą na niego na przekór – mówi "Wprost" jeden z polityków.

Reklama

Głos w sprawie zabrał również prezydent Ostrołęki. - Atak na moją osobę w związku z filmem "Kler" uznaję za przede wszystkim atak polityczny – stwierdził. - Nigdy nie ustalałem repertuaru kina ostrołęckiego. To nie są moje zadania. Prezydent miasta jest od tego, aby funkcjonowało Ostrołęckie Centrum Kultury, żeby starczyło grosza na jego podstawowe zadania, a nigdy od rozwiązań systemowych czy technicznych. Afera wokół filmu "Kler" jest mocno pompowana - oznajmił.

Jednak według informatora "Wprost" Janusz Kotowski został zganiony przez centralę partii. – Powiedzieli mu, żeby wycofał się z kontrowersyjnej decyzji o cenzurze filmu – przekonuje rozmówca tygodnika. Czy "Kler" zobaczą zatem mieszkańcy Ostrołęki? Sprawa jest w toku.

W Ostrołęce nie obejrzą "Kleru"?

We wrześniowym repertuarze ostrołęckiego kina Jantar próżno szukać najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego pt. "Kler" - donosił tydzień temu portal "Moja Ostrołęka".

Z informacji przesłanych przez jednego z czytelników wynikało, że sprawa jest już przesądzona.

Dzwoniłem do kina Jantar, żeby dowiedzieć się czy będą seanse filmu "Kler" Smarzowskiego. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy pani poinformowała mnie, że filmu w naszym kinie nie będzie można wcale zobaczyć. Aż mnie zatkało. Na pytanie "dlaczego?" - pani odpowiedziała, że trzeba zapytać kierownictwo. Dlaczego kino nie planuje emisji filmu znakomitego polskiego reżysera jakim jest Wojciech Smarzowski? Oglądalność będzie olbrzymia, więc dlaczego kino nie chce zarobić? Kto będzie chciał to i tak obejrzy. Łomża jest blisko. Dla mnie to jest skandal! Co za zaścianek! - pisał do "Mojej Ostrołęki" oburzony czytelnik.

Reklama

Portal zadał podobne pytanie dyrekcji lokalnego kina Jantar. Przez tydzień jednak nikt z dyrekcji nie odpowiedział.

Podobny problem pojawił się przy okazji premiery filmu "50 twarzy Greya". Wówczas kierownictwo Jantaru kłamało, że wyświetlania zaniechano m.in. z powodów wymagań dystrybutora filmu. Ostatecznie kierownik kina Jarosław Pasztaleniec postanowił potem przeprosić widzów i dystrybutora za podawanie nieprawdziwych informacji.