Granica pakistańsko-afgańska to teren, gdzie władzę sprawują talibowie. Nie docierają tam rządowe oddziały wojska ani policji. To tam - jak twierdzi wywiad USA - ukrywa się Osama bin Laden. Dlatego odnalezienie porwanego Polaka będzie trudne.
Aresztowani to mieszkańcy wiosek w prowincji Attok. Pakistańscy śledczy są przekonani, że zatrzymani pomagali w porwaniu pracownika krakowskiej Geofizyki. Ale strona polska nie zna jeszcze wyników przesłuchania.
"Chciałbym wyrazić uznanie i satysfakcję z działań podejmowanych przez władze pakistańskie, ponieważ te informacje potwierdzają zaangażowanie służb bezpieczeństwa Pakistanu w sprawę zaginionego Polaka. To zwiększa nadzieję, aczkolwiek wciąż jesteśmy daleko od pozytywnej informacji" - powiedział Ryszard Schnepf, podsekretarz stanu w polskim MSZ.
Za zwolnienie Polaka talibowie żądają wypuszczenia z pakistańskich więzień swoich ponad stu towarzyszy - podawały media. Policja nie chce jednak potwierdzić tych doniesień. Zapewnia tylko, że porwany inżynier żyje.
Według śledczych Polaka uprowadziło to samo ekstremistyczne ugrupowanie, które stoi za porwaniem dwóch chińskich specjalistów pracujących w Pakistanie i kilku pakistańskich wojskowych. To Tehrik-e-Taliban, Ruch Talibów Pakistanu. Grupę oskarża się także zamordowanie byłej premier Benazir Bhutto. Terrorystami kieruje 35-letni Bejtullah Mehsud, zwany pakistańskim Osamą bin Ladenem.
"To była zasadzka. Uzbrojeni bojownicy zaatakowali samochody firmy naftowej. Na miejscu od kul zginęli dwaj kierowcy i jeden ochroniarz" - tak pakistańscy policjanci relacjonowali porwanie. Talibowie uprowadzili 42-letniego inżyniera tydzień temu, w okolicach wsi Pind Sultani w prowincji Attok, około 100 kilometrów na wschód od Islamabadu, stolicy Pakistanu.