"Turysta, który jechał żlebem na nartach przewrócił się i bezwładnie zjechał na dół około 200 metrów" - opowiada o wypadku ratownik TOPR, Marcin Firczyk. Mężczyzna wybrał się na narty na Niebieską Przełęcz.To bardzo trudne i niebezpieczne miejsce. "W tym rejonie jeżdżą tylko bardzo wprawni narciarze tzw. skiturowi" - mówi Firczyk.
Wyprawa w góry skończyła się na szczęście dla niego jedynie urazem głowy, potłuczeniami i niepamięcią wsteczną. Do szpitala zabrał go śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.