"Opinia jest obecnie przedmiotem analizy w prokuraturze" - mówił rano rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk. Dodał wtedy, że na ujawnienie jej wyników poczekamy do wtorku lub środy.
Ale "Wprost" twierdzi, że dotarł do treści lekarskiej opinii. Ma z niej wynikać, że stan zdrowia Macieja Zientarskiego, a dokładnie nieodwracalne zmiany w mózgu, nie pozwalają na jego udział w postępowaniu karnym. To oznacza, że najprawdopodobniej nie odpowie on za wypadek z lutego zeszłego roku. Według tygodnika biegli zaznaczyli, że ich opinia jest wstępna. Stąd wnikliwa analiza prokuratury.
>>>Rodzina walczy o opiekę nad Zientarskim
Śledztwo w sprawie wypadku, w którym ciężko ranny został Zientarski, a dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega zginął, zawieszono we wrześniu ze względu na zły stan zdrowia Zientarskiego. Badający go wtedy biegli - dwóch psychiatrów, psycholog i neuropsycholog - uznali, że nie można go przesłuchać. Nowe badania zrobiono na początku maja.
Ich wyniki jednak długo nie wpływały do prokuratury. Najpierw miały być dostarczone w połowie maja, potem na początku czerwca. Wtedy zaczęto mówić o końcu miesiąca, a potem padła nowa data: 10 lipca. Oczywiście nie udało się jej dotrzymać, ale ostatnie opóźnienie było już tylko trzydniowe.
Gdyby biegli uznali, że Zientarski może stanąć przed sądem, usłyszałby on zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, którego następstwem jest śmierć innej osoby. Śledczy są bowiem pewni, że to on prowadził ferrari, które na warszawskim Mokotowie z ogromną prędkością wbiło się w filar wiaduktu. Zientarskiemu groziłoby za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.