Janusz Korwin-Mikke otwarcie określił swój cel, jaki chce osiągnąć, zasiadając w Parlamencie Europejskim: w całości i totalnie ten dorobek "wyrezać", a twórców tej różowej zgnilizny wytarzać w smole i pierzu, a następnie przegonić ulicami Brukseli. Lider Kongresu Nowej Prawicy najpierw jednak planuje zdobycie wraz ze swoją formacją 12 procent głosów - dlaczego akurat tyle? - Jeżeli 3 proc. naszych zwolenników, czyli połowa tego, co jest notowane, pójdzie na wybory, to przy frekwencji na poziomie 24 proc. daje to jedną ósmą, czyli 12,5 proc. - wyjaśnia.

Reklama

A gdy już się w Brukseli znajdzie, zamierza zabrać się za obalanie ładu wspólnotowego. Wyjaśniał to bardzo obrazowo, zapowiadając, że siedziba Komisji Europejskiej zostanie sprzedana i zamieniona na burdel.

Pokolenie JPII? Nie widziałem

Choć lider Kongresu Nowej Prawicy stwierdził w rozmowie z "Do Rzeczy", że nie uważa papieża Polaka za zwolennika demokracji, to przyznał, że wyprowadził on Kościół z wielkiej zapaści.

Reklama

Korwin-Mikke konsekwentnie kwestionował wszystkie tezy, jakie stawiał w swoich pytaniach Mariusz Staniszewski. Gdy mowa była o nauczaniu Jana Pawła II, rozmowa zamieniła się w przerzucanie się twierdzeniami. Oto przykład odbijania piłeczki:

- (Jan Paweł II) Był przeciwny karze śmierci.

- Ależ skąd! Papież podpisał Katechizm Kościoła katolickiego, w którym jest napisane, że władza świecka ma prawo karania śmiercią w sprawach najwyższej wagi.

Reklama

- Był przeciwnikiem narkotyków.

- Nie potępiał nikogo za to, że bierze narkotyki.

- Jednak nie był zwolennikiem legalizacji narkotyków.

- Zna pan jakąś jego wypowiedź na ten temat?

"Janukowycz powinien był wziąć swoje wojska..."

Janusz Korwin-Mikke przedstawił również swój pogląd na temat wydarzeń na Ukrainie. W skrócie: Wiktor Janukowycz powinien użyć wojska, by stłumić opłacaną przez Niemcy akcję banderowców na Majdanie. Teraz zaś należałoby przywrócić go do władzy, jako legalnie wybranego prezydenta. Co do Krymu: jako że mieszkańcy opowiedzieli się w znacznej większości za oderwaniem od Ukrainy i przyłączeniem do Rosji, to ich wybór. Do wojny zaś nie prze Rosja, a Stany Zjednoczone, które chcą w ten sposób podreperować swoją sytuację finansową.

A wybór między opcją prounijną a prorosyjską jest - jego zdaniem - w istocie wyborem między zwasalizowaniem przez jedną albo drugą stronę. On zaś życzyłby sobie powstania u naszej wschodniej granicy wściekle antyrosyjskiego państwa.

Pomnik smoleński musi być duży

Korwin-Mikke życzyłby sobie również postawienia w Warszawie pomnika poświęconego wszystkim ofiarom katastrofy smoleńskiej. Pod warunkiem, że nie stanie on w centrum miasta - tam bowiem by się nie zmieścił. - Jest koło lotniska, przy 17 Stycznia, na osi z pomnikiem Żwirki i Wigury, piękne rondo, na którym mógłby stanąć wielki pomnik - przekonywał.

A przy okazji nie omieszkał dodać, że jego zdaniem Lech Kaczyński był bardzo złym prezydentem, w szczególności zaś jeśli chodzi o politykę zagraniczną. - To była (...) polityka szarpania za wąsy jednocześnie Rosji i Niemiec. To kretynizm, bo nawiązywało to do polityki dwóch wrogów, która już raz doprowadziła nas do kompletnej klęski - argumentował.

Pytany, czy Kaczyński był gorszy nawet od Lecha Wałęsy, przyznał, że tak właśnie uważa. - (Wałęsa) Uśpił na przykład śp. Borysa Jelcyna i wymógł na nim zgodę na wystąpienie Polski z Układu Warszawskiego. Miał przebłysk zdrowego rozsądku, taki chłopek-roztropek - dodał.