Piosenka, stylizowana na "Moskwa-Odessa" Wysockiego opowiada historię dwóch żołnierzy "specjalnego oddziału". Bohater śpiewa, jak jemu i jego koledze kazano posadzić brzozę, potem nafaszerować kury trotylem i rozpylić sztuczną mgłę. Niestety wypełnienie poleceń nie przyniosło im spodziewanych zasług - cały spisek wykrył Antoni Macierewicz. "A powiem ci, Waniusza, co specjalistów ściągnął aż ze Stanów. Jak wielki jest w Rzeczpospolitej duch, co zrobił tak zajebistego męża stanu" - śpiewają artyści kabaretu. W roli amerykańskich specjalistów polityka występują Indianie w pióropuszach. Cała piosenka kończy się smutnym stwierdzeniem bohaterów, że można byłoby bawić się dalej, ale na oddziale psychiatrycznym skonfiskowano wszystkim zabawki.

Reklama

Twórcy zapewniają jednak, że nie chcą kpić z samej katastrofy, a tego co się obecnie wokół niej dzieje. Żeby nam się lepiej rozmawiało, ustalmy jedno: my nie drwimy z katastrofy smoleńskiej. To była ogromna tragedia narodowa. Pamiętam, jak 10 kwietnia, trzy lata temu, spotkaliśmy się z kolegami z kabaretu i wszystkim nam cisnęły się do oczu łzy. Tym teledyskiem chcieliśmy wyrazić naszą opinię na temat zamieszania wokół sprawy smoleńskiej - mówi "Gazecie Wyborczej" Maurycy Polaski.

Poddajemy satyrze to, co się wokół tej katastrofy w Polsce dzieje. Z jednej strony teorie o sztucznej mgle, o zamachu, a z drugiej strony potworny chaos w śledztwie, pocięcie wraku przez Rosjan i to, że nie chcą nam go zwrócić. Z trzeciej strony my Polacy, którzy musimy na to wszystko patrzeć - dodaje. Artyści nie boją się też procesów. Gdybyśmy żyli w Chinach, Korei Płn. czy na Białorusi, to można by mieć o to obawy. Gdyby u nas satyryków oskarżać o ich teksty, toby wszyscy siedzieli w więzieniu - mówią.

http://youtu.be/h4j_PhyKH9g