Prof. Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego uważa sam fakt, że polski prezydent został przyjęty, za sukces. Jest to bowiem pierwsza wizyta Andrzeja Dudy u amerykańskiego przywódcy, odkąd trzy lata temu polityk PiS został głową państwa.
Według publicysty efekty spotkania były jednak przewidywalne i trudno dostrzec postęp w polsko-amerykańskich relacjach.
- Władzom Polski zależało na stałym stacjonowaniu wojsk amerykańskich w Polsce. Jednak nie ma żadnych silnych sygnałów, by to się miało ziścić - tłumaczył na antenie radia TOK.FM.
Zdaniem prof. Smolara Polska prezentuje hołdowniczy stosunek do USA. Ta podległość była widoczną w mowie ciała polskiego prezydenta.
Wystarczy przypomnieć zdjęcie, kiedy amerykański przywódca siedzi przy stole, a Andrzej Duda stoi schylony. - No tak, taki chłopczyk, który mówi: Fort Trump - stwierdził prof. Smolar.
- Psychologicznie Duda dobrze wyczuwa Trumpa i czyta, że jest on próżnym człowiekiem, nadwrażliwym na punkcie własnej godności. W tym sensie doradcy Dudy dobrze wyczuwają amerykańskiego prezydenta. Tylko że jest to aż śmieszne. Trump ma większe gratyfikacje niż nazwanie bazy jego nazwiskiem - stwierdził prezes Fundacji Batorego.