Mówiąc w Sejmie o systemie mafijnym poseł PiS jako dowód pokazał zdjęcie, na którym - jak mówił - kierownictwo PO, z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem, ciągnie po płycie lotniska samolot OLT Express. To jest system mafijny, który doprowadził do tego, że nikt nie mógł tknąć palcem Marcina P. I boję się, że pan zamieni się niedługo w Donalda T. - powiedział w czwartek Macierewicz, zwracając się do premiera.
Adamowicz odpowiedział w piątek w radiowych "Sygnałach Dnia", że zdjęcie pochodzi z uroczystości 11 grudnia 2011 r. otwarcia nowoczesnego terminalu na UEFA Euro 2012.
Organizator, czyli zarząd lotniska, oprócz naturalnej oficjałki i uroczystości pomyślał sobie, że nie będzie przecinania wstęgi, tego rytuału, który jest troszkę ośmieszany, ale że wspólnie zaprosi gości do przesunięcia o 5-10 metrów po prostu żywego samolotu (...) Trochę na zasadzie żartu, humoru i żeby to nie było takie pompatyczne i napuszone; po prostu wszyscy wzięliśmy tę linę do rąk i ten samolot o te kilkanaście metrów został symbolicznie przesunięty - mówił Adamowicz.
Na pytanie dziennikarza, czy to był przypadek, że samolot należał do OLT Express, Adamowicz odpowiedział: Tak, potwierdzam, był w barwach OLT. Ale w tym czasie nikt z nas w Polsce nie mógł wiedzieć i przewidzieć, że OLT ma określone powiązania finansowe.
Wszyscy się cieszyli, że jest nowa linia lotnicza - 350 tys. Polaków z niej skorzystało. Także ogromna liczba stacji telewizyjnych, radiowych, portali internetowych, gazet codziennych, tygodników chętnie umieszczała - przecież nie za darmo, nie charytatywnie - reklamy OLT Express i Amber Gold - zaznaczył prezydent Gdańska.
Adamowicz zwrócił także uwagę, że zdjęcie i artykuły o przeciąganiu samolotu na lotnisku można znaleźć bez trudu w lokalnej prasie, na portalu internetowym gazety wyborczej Trójmiasta. Nie jest to tajne. Pan Macierewicz i inni nie zrobili odkrycia Ameryki - dodał.
Nikt z nas nie uczestniczył w jakiejś reklamie, to była część uroczystości, na którą zostaliśmy zaproszeni, nie znaliśmy scenariusza, nie wydaje mi się, żeby było w tym coś nagannego w sensie etyki zawodowej - tłumaczył z kolei Adamowicz w TVN24.
Jego zdaniem zarzuty o istnieniu systemu mafijnego w Gdańsku, to "wielka hucpa". To jest spektakl, pan Macierewicz jest taki sam, jaki był w latach 90. i wcześniej, wszyscy wiemy, jaki jest jego sposób myślenia, jaki jest jego poziom wrażliwości - zaznaczył.
Jak dodał, ciągłość władzy, np. w Gdańsku, czy Wrocławiu jest gwarancją sukcesów tych miast. Czynienie z tego zarzutu jest po prostu śmieszne - podkreślił prezydent Gdańska.
Adamowicz powiedział też, że nie spotykał się z Marcinem P., chyba że wtedy, gdy był on uczniem liceum i otrzymywał od prezydenta - jako jedna z kilkunastu tysięcy osób - stypendium za wyniki w nauce. Ani ja, ani moi współpracownicy, ani znani mi przedsiębiorcy gdańscy i pomorscy, nigdy nie widziało Marcina P. Ta osoba, jak wszyscy wiemy, unikała tego typu spotkań - zaznaczył.
Robienie z tego zarzutu i całego pasma oskarżeń, to jest po prostu paranoja - ocenił Adamowicz w Polskim Radiu.
Podczas czwartkowej debaty sejmowej Antoni Macierewicz polemizując z szefem rządu zarzucił mu, że stworzył system mafijny w Gdańsku. Ta afera to nie jest afera pana syna i tak powiedziałem. I nie jest także afera pana dziadka z Wehrmachtu. Ta afera jest pana aferą, bo pan stworzył system mafijny, który w Gdańsku uniemożliwił dojście do prawdy i sprawiedliwości - zwracał się do premiera poseł.
Komentarze (246)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeSprawa linii lotniczych Marcina P. i bezpieczeństwa ich funkcjonowania wymaga gruntownego sprawdzenia – przyznał „Codziennej" Waldemar Pawlak. Mimo że rząd od połowy 2010 r. wiedział, że właściciel Amber Gold jest wielokrotnie karanym oszustem, nie ostrzegł obywateli, a przeciwnie – pozwolił mu rozkręcać kolejne interesy.
Wicepremier i minister gospodarki powiedział „Codziennej", że kierowany przez niego resort już w 2010 r. usunął leżące w jego kompetencjach możliwości działania Amber Gold. Zdaniem Pawlaka to, dlaczego firma nadal działała, wymaga gruntownego wyjaśnienia na obszarze systemu prawa i odpowiedzialności personalnej osób, które podejmowały w tej sprawie decyzje.
Ministerstwo Gospodarki w połowie 2010 r. udokumentowało przestępczą historię Marcina P. i w związku z tym odebrało mu koncesję na prowadzenie składu towarowego oraz zakazało takiej działalności. Podczas 15-godzinnej debaty w Sejmie wyszło na jaw, że z powodu tego właśnie oszusta 25 marca 2011 r. uchylono ustawę o domach składowych. Ponieważ przez 10 lat z tego prawa skorzystał tylko Marcin P. Ministerstwo Gospodarki uznało, że jest ono złe i wystąpiło o jego uchylenie. To sprawiło, że właściciel Amber Gold, który wcześniej miał zakaz prowadzenia przedsiębiorstwa składowego, prowadził w najlepsze swój paraskład metali szlachetnych, ponieważ nie potrzebował już na to niczyjego zezwolenia.
Premier Donald Tusk w Sejmie stwierdził, że pierwszą informację w sprawie Amber Gold otrzymał w maju br. od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dotyczyła ona zawiadomienia z BGŻ w sprawie podejrzenia firmy Marcina P. o oszustwo i pranie brudnych pieniędzy. Wynikałoby stąd, że ABW wcześniej nie zauważyła trwającego od trzech lat lawinowego rozwoju jednego z najbardziej rozreklamowanych interesów w Polsce, którego właściciel był notorycznym oszustem. Co więcej, nie zauważyła tego żadna z kilkunastu służb państwowych, mimo że rządowe dokumenty dotyczące oszustw i przestępczej przeszłości Marcina P. można było znaleźć nawet w internecie.
Nie zrobiono także nic, aby zapobiec uruchomieniu przez oszusta linii lotniczych OLT Express, co było oczywistym zagrożeniem dla pasażerów i bezpieczeństwa państwa. Zezwolono mu na to, mimo że nienaganna reputacja, szczególnie niekaralność, jest zasadniczym wymogiem przy działalności w tym sektorze. Co więcej, dwa lata po udokumentowaniu przez rząd przestępczej kariery Marcina P. oszust zatrudnił w swojej firmie lotniczej syna premiera.
W ciągu tych dwóch lat żaden z przedstawicieli rządu ani słowem nie ostrzegł obywateli, że firma, która reklamuje się na ogromną skalę w prasie, radiu, telewizji i na billboardach, jest prowadzona przez oszusta. Zamiast chronić obywateli, członkowie władz cieszyli się z kolejnych sukcesów młodego gdańskiego hochsztaplera. Jednym z dowodów na to są zdjęcia, na których politycy PO ciągną, jak konie, samolot Marcina P. w Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy.
Wicepremier Pawlak przyznał „Codziennej", że w kwestii OLT Express „bardzo gruntownego wyjaśnienia wymaga postępowanie instytucji publicznych". Na pytanie, jak to możliwe, że premier dopuścił do tego, by jego syn podjął pracę dla osoby, o której od dwóch lat rząd wiedział, że jest wielokrotnie skazanym oszustem, wicepremier odpowiedział, że umówi nas w tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem. Czekamy.
http://niezalezna.pl/32451-konie-pociagowe-marcina-p
I nie ma zielonego pojęcia, skąd na końcu tego druta ktoś złośliwy doczepił samolot!
''Lodziarze'' w akcji - oto POlska na skalę możliwości Donalda T. ''Bąka''...
Ten kraj gnije - co zresztą było przepowiadane 5 lat temu - zaczęło się od niejakiej Sawickiej :-)
Trudno o trafniejsza symbolikę POddaństwa w państwie tuskim.
Zaprzęgnięto do tej liny elity, media,i wszystkich POtulnuch a POganiacze pilnują czy się który nie wyłamuje.