Wniosek o wystąpienie Gowina złożył klub PiS. Ma to związek z informacjami Naczelnej Prokuratury Wojskowej o zamianie ciała Anny Walentynowicz z ciałem innej z ofiar katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Po przedstawieniu przez ministra sprawiedliwości informacji na temat podejmowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości oraz podmioty mu podległe i nadzorowane działań dotyczących zagwarantowania właściwych procedur postępowania ze zwłokami ofiar Katastrofy Smoleńskiej na terenie Federacji Rosyjskiej, przewidziano 10-minutowe wystąpienia w imieniu klubów; posłowie będą też mieli możliwość zadawania pytań.

Decyzją Sejmu mam przedstawić sprawozdanie na temat przebiegu pochówków ofiar katastrofy smoleńskiej i jest to dla mnie zadanie podwójnie trudne; w tamtej kadencji byłem posłem, więc nie mam żadnej wiedzy na ten temat, a Ministerstwo Sprawiedliwości nie było w żaden sposób w te działania wmieszane. Ale taka jest decyzja Sejmu, więc mam nadzieję, że jutro (w czwartek) będę w stanie przedstawić w pełni miarodajną informację - powiedział Gowin w środę w radiu TOK FM.

Minister zapewnił, że będzie się starał - w miarę swoich możliwości - wyjaśnić pomyłki, do których doszło przy pochówku ofiar, ale instrumenty wyjaśnienia leżą w rękach prokuratury - konkretnie prokuratury wojskowej.

O to czy Gowin jest odpowiednią osobą, by przedstawiać informację, tym bardziej, że w poprzedniej kadencji Sejmu nie był ministrem sprawiedliwości - pytany był w środę przez dziennikarzy w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Reklama

Być może to, że minister Gowin nie był ministrem wówczas jest czymś, co sprawi, że podejdzie do tej tragedii w sposób obiektywny. Wcześniej premier Tusk pytany, mówił na okrągło, nie padały konkretne odpowiedzi na pytania, a więc zobaczymy, jakie będzie wystąpienie ministra Gowina - odpowiedział polityk PiS. Błaszczak zwrócił też uwagę, że minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny w rządzie za właśnie tę dziedzinę życia.

Innego zdania są przedstawiciele pozostałych partii parlamentarnych. Uważają oni, że minister sprawiedliwości nie jest odpowiednią osobą do przedstawiania takiej informacji.

Reklama

Posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska pytana przez PAP, czego oczekuje po czwartkowej informacji szefa resortu sprawiedliwości, odpowiedziała, że jej zdaniem minister Gowin "przedstawi kilka suchych faktów".

Kidawa-Błońska podkreśliła, że minister przygotuje informację, bo wnioskowała o to opozycja. Dla mnie instytucją, która posiada największą wiedzę, jest prokuratura, bo to ona wyjaśnia tę sprawę - zaznaczyła.

Według posła PSL Janusza Piechocińskiego podczas debaty można się spodziewać "chaosu i wymiany ciosów". Także on uważa, że na pytania posłów "nie odpowiada ten, kto powinien".

Również poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera jest zdania, że to nie minister sprawiedliwości powinien udzielać takiej informacji. Prokuratora nie podlega ministrowi sprawiedliwości, a zarzuty dotyczą w dużej mierze tego, co robił prokurator generalny, a odpowiada zupełnie ktoś inny - argumentował.

Zdaniem Dery Gowin nie będzie w stanie odpowiedzieć na pytania, bo będzie mu brakowało wiedzy. Nie wiem, w oparciu o co będzie informował posłów - zaznaczył.

Podobną opinię wyraził też poseł SLD Dariusz Joński. Od ministra Gowina niewiele moim zdaniem usłyszymy. Ani nie jest do końca kompetentnym ministrem, ani nie zna do końca tych akt - stwierdził.

Według Jońskiego wniosek o informację od ministra sprawiedliwości był złożony pochopnie. Zaznaczył równocześnie, że spodziewa się informacji od marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Joński podkreślił, że Kopacz, jako ówczesna minister zdrowia była w Rosji i aktywnie informowała w mediach o tym, co się tam działo.

O pomyłkę przy pochówku ofiar marszałek Sejmu Ewa Kopacz była pytana na środowej konferencji prasowej. Kopacz po katastrofie smoleńskiej - jako ówczesna minister zdrowia - była w Moskwie towarzysząc rodzinom ofiar, które dokonywały identyfikacji ciał swych bliskich.

Marszałek oświadczyła, że nie była przy identyfikacji ciała Anny Walentynowicz. Nie byłam przy identyfikacji, ani nie towarzyszyłam, ani nie identyfikowałam Anny Walentynowicz - mówiła. Podkreśliła, że jej rolą w Moskwie, jako ministra zdrowia tuż po katastrofie było zajmowanie się rodzinami, gdy spotkały się z czymś, co było najbardziej traumatyczne, czyli z rozpoznaniem swoich bliskich.

Dopytywana, czy była przy zamykaniu każdej trumny z ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej, Kopacz powiedziała: nie przy każdej trumnie. Byłam w tym dniu, kiedy były lakowane pierwszego dnia. To był poniedziałek, kiedy były lakowane trumny, ta część ciał, które jechały do Polski.

Pytana, czy przeprosi rodziny, które zostały wprowadzone w błąd, Kopacz powiedziała: Nie mam problemu ze słowem przepraszam, to państwo po moich słowach, które powiedziałam, że tam starałam się wszystko, tak jak potrafię najlepiej, z całym sercem i całym wysiłkiem fizycznym, jaki potrafiłam z siebie wykrzesać; jeśli to wymaga przeprosin, to pozostawiam to do państwa (oceny).

Słowa Kopacz oburzyły w środę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Zawiodła na całej linii i oczekuję jej dymisji" - powiedział szef PiS dziennikarzom w Sejmie. We wtorek w TVP1 ocenił, że zachowanie Rosjan i władz polskich po katastrofie smoleńskiej to gigantyczny skandal. Zapewniał jednak, że sam nie ma wątpliwości, iż na Wawelu pochowani zostali: jego brat prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.

Z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione" - poinformowała we wtorek PAP Naczelna Prokuratura Wojskowa.

W ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska.