Były polityk PiS Michał Kamiński otworzy listę lubelskiej Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ta informacja była największą niespodzianką wśród ustalonych przez zarząd partii jedynek na listach wyborczych.
Jak się okazje Kamiński - oprócz sporego grona krytyków, którzy wytykają mu, polityczną zdradę - ma też swoich popleczników. Jednym z nich jest dawny kolega z Parlamentu Europejskiego, Wojciech Wierzejski.
Spośród wszystkich kandydujących w tych wyborach (z różnych partii), poza pewnymi różnicami zdań (np. nt. oceny prezydentury L. Kaczyńskiego, czy wydarzeń na Ukrainie), ma on poglądy najbardziej zbliżone do moich. Pomogę więc mu w tej kampanii, na ile mogę. Wszystkich zainteresowanych zaangażowaniem się w tę kampanię, w takiej czy innej formie, proszę o kontrakt - napisał kilka dni temu na swoim profilu na Facebooku Wierzejski.
W rozmowie z dziennik.pl tłumaczy, że Kamińskiego zna i ceni od wielu lat: - Zawsze miał poglądy konserwatywne, jest katolikiem, nie zmienił poglądów. Ciąży na nim wizerunek PR-owca, politycznego machera, przez co jest postrzegany jako cynik. Ale to tylko łatka, jaka mu przypięto. Pomogę mu w tej kampanii - mówi Wierzejski.
To był jeden z najbardziej rozpoznawalnych liderów Ligi Polskich Rodzin, był współzałożycielem partii, potem jego skarbnikiem, pełnił też obowiązki przewodniczącego LPR. Teraz chce wykorzystać dawne znajomości.
Jego pomoc ma być nieformalna, wręcz - jak twierdzi Wierzejski - przyjacielska. Pochodzący z Białej Podlaskiej polityk zamierza przekonywać działaczy dawnej LPR do zaangażowania się w tę kampanię w swoich rodzinnych stronach.
Nie przeszkadza mu fakt, że Kamiński startuje z list Platformy Obywatelskiej. - Obecnie bliżej nam do PO niż do PiS. Ale popieramy konkretną osobę, a nie partię - dodaje.