Pazik powiesił się na prześcieradle - lekarz stwierdził zgon o 5.00 nad ranem. Oddziałowy nie zauważył wcześniej nic podejrzanego, bo cela nie była w całości monitorowana. "To była cela monitorowana, ale są w niej martwe pola i nie widać, co się tam dzieje. A o 4 rano rzadko się zagląda do celi. Strażnicy weszli do niej po tym, jak zaniepokoili się, że Pazika nie ma w polu widzenia od dłuższego czasu" - mówi DZIENNIKOWI Luiza Sałapa, rzecznik służby więziennej. "Nie da się do końca zapobiec samobójstwu więźnia.Jeśli ktoś bardzo chce się powiesić, to się powiesi" - dodaje.

Reklama

"To już trzecie samobójstwo w tej sprawie. W dodatku dwaj ostatni samobójcy zginęli w więzieniu w Płocku, czyli na terenie, na którym działali" - mówi DZIENNIKOWI były szef MSWiA Marek Biernacki (PO). "Te śmierci muszą być wyjaśnione, w kryminalistyce nie ma czegoś takiego, jak przypadek" - dodaje Biernacki. Jego zdaniem sprawa Olewnika wymaga "nadzwyczajnych środków".

"Nigdy nie podejrzewałabym, że to właśnie Robert Pazik popełni samobójstwo. Nasza rodzina dobrze go znała. Wiedzieliśmy, jaki to jest typ. To była bardzo silna osobowość, nigdy by się nie zdecydował na taki krok. Z tego powodu nie wierzę, że on sam mógł popełnić samobójstwo" - mówi DZIENNIKOWI siostra zamordowanego Krzysztofa, Danuta Olewnik.

"Mam nieodparte wrażenie, że ktoś umiejętnie zaciera ślady. Te sprawę należy całkowicie upublicznić, bo na razie jest kompromitacją państwa. Pazik po śmierci Kościuka miał być objęty szczególnym nadzorem. Jaki to był nadzór, skoro nie żyje" - mówi DZIENNIKOWI Mecenas Ireneusz Wilk - pełnomocnik rodziny Olewników

Ludzie, którzy wybierają życie na bakier z prawem, popełniający tak poważne zbrodnie, mają jasno wytyczone cele i metody ich realizacji. Można to nazwać sztywną opcją na życie - kiedy im coś nie wychodzi, zawsze mają jakieś jeszcze inne wyjście. W tym przypadku, takim wyjściem mogło być właśnie samobójstwo" - mówi DZIENNIKOWI Jarosław Kania, psycholog i wicedyrektor Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji w Kielcach

38-letni Robert Pazik to jeden z trzech bandytów, którzy w sierpniu 2003 roku własnoręcznie udusili porwanego. Pazik miał założyć Olewnikowi plastikową torbę na głowę i zatłuc ofiarę łopatą. Z tej trójki nikt już nie żyje - Wojciech F. powiesił się w czerwcu 2007 roku jeszcze w areszcie, przed rozpoczęciem procesu. Kościuk powiesił się w celi w kwietniu zeszłego roku. Po jego śmierci Pazika, ostatniego żyjącego sprawcę mordu na Olewniku, objęto w płockim więzieniu specjalnym nadzorem.

Marian Cichosz, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za więziennictwo, oraz generał Jacek Pomiankiewicz, dyrektor generalny Centralnego Zarządu Służby Więziennej, jeszcze w poniedziałek rano pojechali do Płocka zbadać sprawę śmierci Pazika.

Reklama

Po latach śledztwa - które początkowo prowadzono zadziwiająco nieudolnie, popełniając szkolne błędy, wreszcie zidentyfikowano sprawców. Wśród nich trzech bezpośrednich zabójców więzionego Krzysztofa Olewnika: głównego organizatora porwania Wojciecha F. oraz jego zaufanych pomocników Stanisława Kościuka i Roberta Pazika.

Po śmierci Kościuka w kwietniu 2008 roku Pazik miał być objęty wyjątkową ochroną - specjalnie wyznaczony funkcjonariusz miał obserwować monitoring celi, a bezpośrednie kontrole zapowiadano nieregularnie "kilka razy na godzinę". Zawsze pilnowało go dwóch lub trzech strażników - do jego celi funkcjonariusze nigdy wchodzili pojedyńczo. "Dyrektor więzienia usłyszał, że jeśli powiesi się jeszcze jeden, to następny będzie wisieć on" - zapowiadali po śmierci Kościuka wysocy oficerowie więziennictwa.

Cele w polskich więzieniach nie są w całości monitorowane, aby więźniowie mogli zachować odrobinę prywatności. "W Stanach Zjednoczonych nikt się nie wiesza, bo tam nie ma możliwości, żeby więzień zniknął z pola widzenia kamery. Ubikacja jest tak obudowana, że zasłonięte jest tylko miejsce "przyziemienia" do deski sedesowej, a resztę widać" - mówi wysoki oficer Centralngo Biura śledczego.