"Kryzysu nie odczuwamy, szacujemy, że ten sezon będzie lepszy o co najmniej 15 procent od poprzedniego" - mówi szef ośrodka narciarskiego Kotelnica Białczańska Zbigniew Markowski. "Pogoda dopisała, wyciągi mamy otwarte już od 29 listopada i od tamtej pory są u nas ludzie" - dodaje.
W niższych partiach gór sezon zaczął się dopiero kilka tygodni temu. "Nie było pogody na początku zimy, ale teraz jak napadało, to jest pięknie. Ludzie dzwonią jak szaleni, jakby na sylwestra chcieli się umówić" - mówi właścicielka pensjonatu w Szczyrku Barbara Kliś. "A na dodatek miasto zaproponowało nam także ulgę finansową, przez co możemy obniżyć ceny noclegów o 20 procent" - dodaje.
"Obserwujemy znaczny spadek ruchu turystycznego na Słowacji. Tam jeździła bardzo duża część polskiej klasy średniej. Kiedy euro stało sie drogie, Słowacja przestała być atrakcyjna. Ludzie pojechali więc właśnie w polskie góry" - mówi dyrektor Instytutu Turystyki Krzysztof Łopaciński.
Wyjątkowym powodzeniem cieszą się w tym roku także stoki tzw. miejskie, czyli położone niedaleko dużego miasta lub w nim, budowane w pagórkowatych terenach. Tak jest choćby na Mazurach. "Ludzie boją sie kryzysu i nie zawsze decydują się na dłuższy wyjazd. Każdy znajdzie jednak czas i pieniądze, żeby pojeździć na nartach cblisko domu" - mówi jeden z właścicieli stoków.
Jednak o najlepszych czasach, kiedy do Polski przyjeżdżali turyści ze Wschodu, można już zapomnieć. "Kiedyś było mnóstwo ludzi z Ukrainy, Białorusi, Rosji, ale odkąd jesteśmy w strefie Schengen i mają problemy z otrzymaniem wizy, jest ich coraz mniej" - mówi szef spółki Polskie Tatry Andrzej Komański.