Daniel Walczak: Wrócił pan z Meksyku. Czy ktokolwiek sprawdzał pański stan zdrowia na granicy?
Marek Dzięgielewski*: Nie! Gdybym był chory, ta grypa dawno byłaby już w Polsce. Zaraziłbym wiele osób. Dlatego zdenerwowała mnie minister zdrowia, według której nie grozi nam epidemia. Ja jestem już tydzień w domu, czuję się dobrze, czyli jestem zdrowy, ale chodziłem po Mexico City.

Reklama

Kiedy Pan wracał?
Pracuję na statkach obsługujących platformy wiertnicze w okolicach Ciudad del Carmen. Zszedłem na ląd 17 kwietnia, a 19 byłem w Mexico City. I kilka godzin z kolegami chodziłem po tym mieście, bo chciałem je sobie obejrzeć. Mogłem się zarazić.

Urządza pan sobie spacer po zarażonym mieście?
Ja dopiero w Polsce dowiedziałem się wszystkich szczegółów. W Mexico City panowała cisza i spokój, a na lotnisku widziałem dosłownie jedną osobę w maseczce na twarzy i myślałem, że młodzież po prostu wzoruje się na Michaelu Jacksonie. Dopiero z polskiej telewizji dowiedziałem się, że chodzi o epidemię.

Nie było żadnych kontroli na lotnisku?
W Meksyku żadnych. Po lądowaniu we Frankfurcie - tylko antynarkotykowa, jak zwykle. Potem leciałem do Berlina i w kolejce do odprawy był tłok, mógłbym zarazić wiele osób. Z Berlina wróciłem do Polski samochodem jako kompletnie anonimowa osoba, nikt nie wiedział, gdzie byłem zaledwie kilka dni wcześniej. I jak w tej sytuacji można twierdzić, że epidemia nam nie grozi?

Reklama

Ale jest pan zdrowy?
Tak, czuję się dobrze. Do lekarza nie poszedłem, bo gdybym był chory, to już miałbym objawy.

Wróci pan do pracy w Meksyku?
Tak, za pięć tygodni, pracujemy w sześciotygodniowych zmianach. To dobra praca, a dzięki mediom już wiem, na co uważać. Będę unikać tłumów, a gdybym tylko się źle poczuł, od razu pójdę do lekarza. Nie boję się, każdemu jest coś pisane, a gdybym się bał, to nawet do samolotu nie powinienem wsiadać, bez względu na epidemię.

p

*Marek Dzięgielewski - polski marynarz, pracuje w Meksyku od 3,5 roku. Wrócił do Polski tydzień temu, po wypowiedziach minister zdrowia Ewy Kopacz zgłosił się natychmiast do Kontakt TVN24