"Dziewczyna była roztrzęsiona. Opowiadała, że przeżyła prawdziwe piekło, które zgotował jej własny ojciec. Od sześciu lat była maltretowana, gwałcona" - relacjonuje podinspektor Jacek Dobrzyński z podlaskiej policji.
"W 2005 roku urodziła syna, dwa lata kolejnego. Jak twierdzi, ojciec kazał zostawić dzieci w szpitalu i zrzec się praw do nich" - opowiada policjant.
"One albo trafiły do domów dziecka, albo zostały adoptowane" - dodaje w radiu RMF rzecznik komendy głównej policji Mariusz Sokołowski. Mundurowi chcą do nich dotrzeć. Aby sprawdzić, czy 45-letni gwałciciel jest także ich ojcem, trzeba będzie zarządzić badania DNA.
Dokumentacja ze szpitala jest już w rękach policjantów. Mundurowi szukają maluchów.
Tymczasem, jak podaje RMF, na jaw wychodzą kolejne ciemne sprawy, które aresztowany mężczyzna ma na koncie. Grozi mu bowiem także wyrok za napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Krzysztof B. zabrał córkę Alicję siłą od jej chłopaka, gdy ta uciekła z domu i ukryła się u przyjaciela. Ojciec przyszedł po nią z siekierą w ręce. Ukradł też chłopakowi telefon komórkowy.
Paradoksalnie, za taki napad Krzysztofowi B. grozi większa kara niż za przetrzymywanie i gwałcenie córki. Rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia to 15 lat więzienia, zmuszenie do stosunku seksualnego - 12 lat.
>>>Wstrząsająca relacja gwałconej córki
Ojciec 21-latki usłyszał już zarzuty. Prokuratura oskarża go o gwałt, groźby karalne i bezpodstawne pozbawienie wolności. Jak przypomina nadkomisarz Sokołowski, ojciec gwałcił córkę, gdy miała mniej niż 15 lat. A to według prawa jest pedofilia. Mężczyźnie grozi 11 lat więzienia.
>>>Matka biernie patrzyła na tragedię córki
Niewykluczone, że zarzuty usłyszy też matka gwałconej kobiety. Za to, że przez sześć lat bezczynnie przyglądała się tragedii córki. "Ona sama w relacjach medialnych mówi, że wiedziała i była zastraszana. Czy ten strach był na tyle duży, że można go w jakiś sposób usprawiedliwiać? O tym będzie decydował sąd" - komentuje rzecznik policji.