Zych była prezesem miejscowego Stowarzyszenia Rodzina Katyńska. W Kozielsku został zamordowany jej teść, kapitan Stefan Zych. Sprawami Katynia zajmowała się ze względu na pamięć o swoim mężu Lechu, który stracił ojca mając 9 lat.

Po maturze Gabriela Zych pracowała krótko w sądzie, później wraz z mężem żyli z pracy chałupniczej. Wychowali dwoje dzieci. Jej mąż zmarł ponad 9 lat temu. Wtedy uznała, że jej obowiązkiem jest zajęcie się sprawami katyńskimi, które były dla niej - jak mówiła - świętością. Pragnęła, by pamięć o Katyniu nie została zmarnowana przez następne pokolenia, by przetrwała - wspominała matkę córka Izabela.

Reklama

Przed katastrofą smoleńską pani Gabriela chorowała. Przeszła operację serca, ale bardzo chciała jeszcze raz zobaczyć Katyń. Ze względu na stan zdrowia nie mogła pojechać tam koleją, poprosiła o miejsce w samolocie prezydenckim. "Bardzo jej na tym zależało. Wiedząc o poważnej chorobie, chciała zakończyć ten rozdział ostatnią wizytą w Katyniu" - mówi córka.

Jeszcze dzień przed kwietniową katastrofą posadziła w Kaliszu Dęby Pamięci ku czci Ofiar Katynia. Odsłoniła w tym dniu także tablicę pamiątkową poświęconą zamordowanemu w Katyniu generałowi Mieczysławowi Smorawińskiemu. Generał urodził się w Kaliszu, tutaj uczył się w Szkole Handlowej.

10 kwietnia do Katynia Gabriela Zych wybrała się po raz piąty. Żyła 69 lat. Została uhonorowana pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski.