Naczelna Prokuratura Wojskowa opublikuje w środę zapis rozmów wieży kontroli lotów ze Smoleńska z załogą samolotu Jak-40. 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska poleciały dwie rządowe maszyny. Pierwsza z nich, Jak-40, przywiozła rano dziennikarzy mających relacjonować obchody ku pamięci pomordowanych w Katyniu polskich jeńców. Drugi samolot, Tu-154M, z oficjalną delegacją, w której składzie byli między innymi prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, rozbił się przy lądowaniu.
Polscy śledczy dokumentację, którą chcą ujawnić, otrzymali tydzień temu z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Na razie ich treść jest nieznana. Radio ZET podaje jednak, że wśród komunikatów, jakie padają w czasie rozmowy z wieżą kontroli lotów nie ma zgody na zejście tupolewa na pułap poniżej 100 metrów.
To o tyle ciekawe, że wcześniej mechanik pokładowy samolotu Jak-40, Remigiusz Muś, który przysłuchiwał się wymianie zdań między Tu-154M a kontrolerem, twierdził, iż Rosjanie wydali pozwolenie na zejście poniżej 100 metrów.
Według Musia, załoga jaka w czasie trudnego lądowania we mgle, około godziny przed katastrofą prezydenckiego tupolewa, dostała zgodę na zejście na pułap poniżej 50 metrów.
CZYTAJ TAKŻE: W środę odpalą bombę? Prokuratura gotowa do ujawnienia zapisu rozmów ze Smoleńska >>>
Komentarze (102)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeA pamiętacie jak różne głosy słyszał Tomasz Hypki (za każdym razem po wypiciu putinowskiego spirtu?), od 10 kwietnia 2010 r. dyżurny "ekspert" wcześniej ryżego a teraz kopaczer ... oraz wzięty komentator w programach „Głosu Rosji”, putinowskiej, państwowej spółki radiowej mającej za zadanie budowanie pozytywnego wizerunku putinowskiej Rosji na świecie. Już pobieżny przegląd rosyjskich portali wystarczy do stwierdzenia, że Hypki jest tam bardzo wziętym komentatorem. Swoistym przedstawicielem „polskiej opinii publicznej” na użytek putinowskiej propagandy.
Już kilka godzin po katastrofie, onże "ekspert", jednym głosem z putinowskimi komentatorami powtarzał w "polskich" jak i w putinowskich mediach, tezy o pilotach, którzy jakoby, czterokrotnie podchodzili do lądowania, słyszał jakoby głosy w kabinie, w tym głos, generaa Błasika (jak później ustalono takie głosy zza światów, słyszał zawsze po wypiciu putinowskiego spirtu). Potem za każdym razem gdy miał okazję, poddawał w wątpliwość kompetencje i krytykował decyzje pilotów, polskiego, rządowego samolotu, który rozbił się w Smoleńsku.
Przykładem jest tekst "Trudna prawda o polskich błędach", który w styczniu 2011 r. opublikował T. Hypki w Rzeczpospolitej. Publikację komentował wówczas m.in. Bronisław Wildstein. "Zanim powoła się na jakikolwiek fakt i przeprowadzi jakiekolwiek rozumowanie, ogłasza: "Nie ma żadnych wątpliwości, że całość odpowiedzialności za katastrofę spoczywa na stronie polskiej" - Czysty profesjonalizm! " - ocenił wówczas publicysta, tekst i tezy Hypkiego.
Hypki, od kiedy zaczął pracę w Zespole Lotniczych Konstrukcji Kompozytowych jest związany z przemysłem zbrojeniowym i z WSI a jak twierdzi wielu, z handlem bronią. W pierwszej dekadzie III RP, Hypki współpracował z Szefostwem Techniki Lotniczej MON. W tym czasie jego firma przygotowywała razem z Instytutem Lotnictwa, projekt budowy samolotu bezzałogowego o nazwie "Sowa" przeznaczonego do wojskowych celów wywiadowczych. Gdy w 2004 r. Wojskowe Służby Informacyjne, skompromitowały się w sprawie przetargu na uzbrojenie irackiej armii, wspierając małą firmę Ostrowski Arms, bronił ich właśnie onże "ekspert", komentator mediów tuskowych i putinowskich. Przekonywał, że stojący na czele firmy Andrzej Ostrowski, jest jedynie niegroźnym mitomanem, a służby przecież mogły nie wiedzieć wszystkiego. Kto zatem zawinił przy tym przetargu? Zdaniem Hypkiego, Amerykanie, którzy o pomoc poprosili Ostrowskiego.
Wypisując różne paszkwile na PiS, Hypki, nie kwapił się do opowiadania o nielegalnych interesach, które ludzie WSI robili, w Bumarze. Na przykład o kradzieży elementów Tafiosa, unikalnej polskiej technologii wojskowej do wykrywania skażeń, którą próbowali wywieźć za granicę, bez wiedzy autorów konstruktorów i MON, ludzie związani z WSI
i Bumarem. Sam z nimi związany, przemilczał fakt, że to właśnie Tomasz Szatkowski, który z nadania rządu PiS, znalazł się w Bumarze, jako jedyny, złożył wówczas, doniesienie do prokuratury o nieprawidłowościach mających miejsce w koncernie.
Firma Ostrowski Arms starała się wtedy o możliwość zbrojenia irackiej armii, nie mając pozwolenia na międzynarodowy obrót bronią. Andrzej Ostrowski tak jak i Hypki, miał jednak dobre kontakty w politycznych kręgach lewicy. Ten fakt oraz wsparcie WSI pozwoliły mu na dobicie zbrojeniowego interesu.
Porucznik Artur Wosztyl, jest ostatnim żyjącym świadkiem sprowadzania prezydenckiego tupolewa 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku. Ostatnim, który potwierdza, że słyszał komendę kontrolerów, by kapitan Arkadiusz Protasiuk z załogą zniżyli się nie do 100, a do 50 metrów. W aucie porucznika Artura Wosztyla, kilka dni temu ktoś przeciął przewody hamulcowe. Kto chciał go zabić? I czy miało to coś wspólnego z jego zeznaniami?! Pilot zgłosił sprawę w prokuraturze Kto chce zabić pilota ze Smoleńska?
– Prowadzimy postępowanie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Pokrzywdzony został przesłuchany, zabezpieczone zostały przewody hamulcowe, które zbadają biegli – powiedziała nam Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury Warszawa – Praga.
O ochronę dla porucznika Artura Wosztyla wystąpił poseł Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. „W sprawie tragedii smoleńskiej było już dosyć tajemniczych i niewyjaśnionych śmierci” – napisał we wniosku Macierewicz.
– Pokrzywdzony został zapytany o ewentualną chęć objęcia ochroną i odpowiedział, że nie potrzebuje ochrony. Musimy działać tutaj zgodnie z wolą osoby pokrzywdzonej i nie możemy narzucić pewnych działań – powiedziała nam prokurator Mazur.
Porucznik Artur Wosztyl 10 kwietnia 2010 r. wylądował JAK–iem 40 w Smoleńsku kilkadziesiąt minut przed katastrofą tupolewa. Potwierdza on zeznania technika pokładowego Remigiusza Musia, który zeznał, iż kontrolerzy ze smoleńskiej wieży wydali załodze tupolewa komendę o zejściu do 50, a nie 100 metrów.
„Kontroler wyraził zgodę na podejście. Ja nie słyszałem, aby kontroler zabronił im lądowania i odejście na zapasowe. Wydaje mi się, że kontroler powiedział TU-154M, że mają być gotowi do odejścia na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 metrów” – zaznawał w prokuraturze Muś. Chorąży Muś jesienią 2012 r. popełnił samobójstwo.
Tego, o czym mówił śledczym Wosztyl, nie ma w zapisach z czarnych skrzynek. Zaprzeczają też tym tezom Rosjanie i polska komisja rządowa.
Ruszyła i trwa perfidna, kłamliwa, ohydna, przedwyborcza ofensywa propagandowa, rządu koalicji POWSI - PSL w mediach.
Tak oświadczenie NPW jak i wypowiedzi Macieja Laska i Tomasza Hypkiego są tyle bezpodstawne, bezprawne, obraźliwe co ohydne i bezczelne. Wbrew zapowiedziom, Prokuratura nie przedstawiła najważniejszego dowodu - nagrania z magnetofonu Jaka 40. Taki zarzut wobec wojskowych śledczych formułuje Antoni Macierewicz. Polityk PiS-u podkreśla, że opublikowane dziś stenogramy pochodzą z rejestratorów na wieży kontroli lotów. I to jest prawda.
Artur Wosztyl, pilot Jaka 40, kolejny raz powtórzył, że słyszał przez radio komendę wierzy kontroli lotów, że TU-154 M ma zejść na wysokość 50 metrów i wtedy ewentualnie odejść na drugie lotnisko. W polskim śledztwie prowadzonym przez NPW, stwierdzano już przypadki złej woli Rosjan, ukrywania i manipulowania dowodów. Odczyty i stenogramy odczytów z rejestratorów na wieży kontroli lotów też mogły zostać zmanipulowane.
Jedyne urządzenie, które nie było w rękach rosyjskich, a więc na pewno jego zapis jest autentyczny, to rejestrator pokładowy w Jaku 40. To na nim są zapisane rozmowy pomiędzy wieżą kontroli lotów a Tu-154M, które mogła podsłuchiwać załoga Jaka.
Nie rozumiem dlaczego polska, Naczelna Prokuratura Wojskowa wierzy Rosjanom a nie wierzy, polskiemu oficerowi, pilotowi por. Arturowi Wosztyle, dowódcy, samolotu Jak-40, który wylądował na lotnisku w Smoleńsku, kilkadziesiąt minut przed katastrofą prezydenckiego samolotu. To niesłychana bezczelność !
Ze względu na powyższe NPW ma prawny obowiązek, przedstawić i porównać zapis rejestratora pokładowego w Jaku-40 z przedstawionymi dziś stenogramami pochodzącymi z rejestratorów na wieży kontroli lotów. Dopóki NPW tego nie uczyni, nie ma podstaw do rozstrzygania i twierdzenia, że załoga, polskiego rządowego samolotu TU154M Lux (101) nie miała pozwolenia zejścia na wysokość 50 metrów. A takie stwierdzenie NPW jest bezpodstawne i bezprawne. Można sądzić, że jest ono zamierzone i ma bezpośredni związek ze zbliżającymi się wyborami w Polsce.
Seryjny zabójca nie odpuszcza. 18.01.2015 morduje w Argentynie prokuratora Alberto Nisman, który zarzucał prezydent Cristinie Fernandez de Kirchner działanie na korzyść Iranu w śledztwie ws. zamachu z 1994 r., chociaż wyniki autopsji wskazują, że prawnik popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.
Nisman w poniedziałek 19.01.2015 miał wziąć udział w spotkaniu za zamkniętymi drzwiami w parlamencie, podczas którego miał wyjaśnić swe oskarżenia pod adresem pani prezydent i przedstawić dowody przeciwko szefowej państwa. Gazeta "Clarin" napisała, że prokurator przed kilkoma dniami powiedział jej, iż "z tego powodu może skończyć martwy". W wywiadzie telewizyjnym poinformował też, że rozważa zgodę na zwiększenie osobistej ochrony.
Wyniki autopsji wskazują, że , popełnił samobójstwo - poinformowały w poniedziałek argentyńskie władze.
Na mój rozum i moich koleżanek i kolegów to nie była katastrofa bo... dowodem na to jest: Komorowski miał napisane orędzie do narodu z powodu smierci Prezydenta gdy ON żył. To orędzie wysłał do TVPInfo co jest w archiwum internetowym o 5.57 10 kwietnia 2010 roku czyli przed Ich smiercią, zgineło bardzo wiele osób, które były powiazane wiedzą o katastrofach lotniczych. Pierwszy zginła inż E.Wróbel, który zdążył w tv powiedzieć, 'to nie jest ten sam samolot którym poleciał Prezydent z Delegacją...po paru dniach został zamordowany. I tak gineli kolejni Polacy. I TO JEST DOWÓD NA TO,ŻE TO BYŁO POTWORNE MORDERSTWO Z UDZIAŁEM TYCH CO DZIŚ RZADZĄ tak uważają Internauci, Blogerzy i my.
Więc sprawa jasna co się wydarzyło owego tragicznego dnia.
"Przeczytaj stenogramy z rozmów kontrolerów", a zobaczycie że to już było.