W pobliżu granic Polski lata coraz więcej rosyjskich samolotów wojskowych. Choć nie naruszają one granic państw, to stwarzają zagrożenie dla lotów cywilnych w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. – Do wzrostu niebezpieczeństwa lotów dla cywilnych statków powietrznych przyczyniać się mogą przede wszystkim loty samolotów Federacji Rosyjskiej bez transpondera – wyjaśnia płk Robert Stachurski, szef Obrony Powietrznej w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Od aneksji Krymu i rozpoczęcia wojny na wschodzie Ukrainy rosyjskie samoloty coraz częściej pojawią się w pobliżu granic państw UE. Bombowce i myśliwce przechwytywały do tej pory siły zbrojne m.in. Szwecji i Wielkiej Brytanii.
– Samoloty wykonujące loty w przestrzeni kontrolowanej powinny składać plany lotów. Jeżeli ich nie składają, to jest to niezgodne z prawem międzynarodowym. Wyłączony transponder może skutkować kolizjami w przestrzeni powietrznej, a więc ma wielki wpływ na bezpieczeństwo wykonywanych lotów – wyjaśnia płk Stachurski. Z inicjatywy Ministerstwa Obrony Narodowej i Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych prowadzone są prace nad nowelizacją ustawy o ochronie granicy państwowej. Obecne prawo pochodzi z 1990 r., choć było potem wielokrotnie nowelizowane. Jak tłumaczy pułkownik, proponowana przez resort zmiana rozszerzy listę sytuacji, w których polskie siły powietrzne będą mogły reagować.
Transponder to urządzenie nadające sygnał, dzięki któremu kontrolerzy lotów mogą zidentyfikować samolot. Większość centrów kontroli lotów opiera się na radarach wtórnych, czyli takich, które wyświetlają jedynie samoloty z transponderami. Radary pierwotne umożliwiają dostrzeżenie również jednostek bez transponderów, ale są mniej precyzyjne.
ZOBACZ WIDEO. PUŁKOWNIK STACHURSKI O ROSYJSKICH SAMOLOTACH: