Stały przedstawiciel Polski przy NATO Tomasz Szatkowski był pytany w Polsat News, jak NATO ocenia obecną sytuację związaną z napięciami między Rosją a Ukrainą i zagrożenie rosyjskim atakiem. - NATO ocenia sytuację wokół Ukrainy jako poważną. To zajmuje Radę Północnoatlantycką w ostatnich tygodniach czy nawet miesiącach. To główny temat naszych obrad i działań w tym momencie - powiedział.
- To oczywiście nie oznacza, że będziemy tworzyli nastroje paniki, czy będziemy mówili, że ewentualna agresja jest nieuchronna. Trzeba pamiętać, że pierwszym celem Rosji jest zapewne próba osiągnięcia koncesji na drodze dyplomatycznej wspartej szantażem militarnym. Oczywiście, tak koncentracja sił jest poważna i trzeba ją poważnie traktować, ale nie znaczy to, że należy ulegać panice - podkreślił Szatkowski.
Jak dodał, Sojusz wzmógł czujność w obszarze rozpoznawczym i wywiadowczym. - Trwa koordynacja różnego rodzaju aktywności między różnego rodzaju siłami narodowymi i dowództwem wojskowym Sojuszu oraz jego centralą wywiadowczą. To się dzieje cały czas, są analizowane różne opcje odpowiedzi, także na poziomie politycznym - zaznaczył.
"Sojusz jest silny tą wspólnotą"
Ambasador ocenił również, że obecnie sytuacja w kwestii spójności Sojuszu wygląda lepiej niż przed kilkoma tygodniami, a ewentualne dalsze działania Rosji "doprowadzą do scementowania Zachodu i reszty wolnego świata". - W tej kwestii Sojusz jest wspólny, jest silny tą wspólnotą - podkreślił.
Szatkowski zwrócił również uwagę na ostatnie działania państw NATO w regionie. - Amerykańska grupa lotniskowcowa na Morzu Śródziemnym, jej współdziałanie z zespołem (francuskiego lotniskowca) Charlesa de Gaulle'a, z włoską grupą lotniskowcową Cavour, to, że wiele państw zgłosiło swoje kontrybucje na kierunku wschodnim - Hiszpanie, którzy rozważają wysłanie samolotów do Bułgarii, Francuzi, którzy wyrazili swoją gotowość do objęcia grupy bojowej w Rumunii, Dania, która w sposób bardzo zdeterminowany i godny podziwy zwiększyła swoją kontrybucję do działań sojuszu na Morzu Bałtyckim - wyliczył ambasador.
- Jest całe grono sojuszników, którzy podnoszą swój poziom aktywności i wysyłają sygnały, że są jak najbardziej gotowi do tego, żeby jak najbardziej kontrybuować - ocenił.
Żądania ROsji
Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę; kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.
Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.
Prezydent USA Joe Biden potwierdził w trakcie czwartkowej rozmowy telefonicznej z swym ukraińskim odpowiednikiem Wołodymyrem Zełenskim gotowość do zdecydowanej reakcji USA w razie agresji Rosji wobec Ukrainy. Zapowiedział też pomoc gospodarczą dla Kijowa.
Na początku tygodnia odbyła się, w formie wideokonferencji, rozmowa prezydenta USA Joe Bidena z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy oraz przywódców Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii, UE i NATO.