Feralnego dnia Krzysztof wyszedł z domu około godziny 4 rano. Od tamtej chwili wszelki kontakt z nim urwał się, a poszukiwania prowadzone zarówno przez służby, jak i rodzinę, nie przyniosły przełomu. W działania te szczególnie zaangażowany jest ojciec chłopca, który na własną rękę prowadzi intensywne poszukiwania i dzieli się ich przebiegiem w mediach społecznościowych.

Reklama

Ojciec dzieli się przerażającymi odkryciami

W swoich wpisach w internecie ojciec Krzysztofa często relacjonuje swoje poszukiwania, dzieląc się zarówno nadzieją, jak i trudnymi doświadczeniami. W jednym z najnowszych postów, opublikowanym 7 grudnia, opisuje dramatyczne wydarzenie, które miało miejsce podczas przeszukiwania Wisły.

Makabryczne odkrycie podczas poszukiwań

Ojciec Krzysztofa wraz z grupą poszukiwawczą natrafił na przerażający ślad. "Spływając do bazy na wiślanej wyspie, postanowiliśmy sprawdzić jeszcze jedno miejsce" – relacjonuje. Jak opisuje, po uderzeniu bosakiem w wodzie poczuł opór, który okazał się ciałem. Po wydobyciu pakunku na powierzchnię zespół odkrył, że nie było to związane z poszukiwaniami Krzysztofa, lecz… martwy pies.

Zwierzę zostało utopione w brutalny sposób – zawinięte w koc i folię, a następnie umieszczone w zamkniętej torbie sportowej, którą wrzucono do rzeki. Jak przyznaje ojciec chłopca, samo sprawdzenie zawartości torby było ogromnym wyzwaniem emocjonalnym. "Nie chcę myśleć, co czuł ten pies" – dodaje w swoim wpisie.

W swoim poście ojciec Krzysztofa nie tylko opisał makabryczne wydarzenie, ale również zaapelował o refleksję nad okrucieństwem ludzkim. "Może po przeczytaniu tego postu ktoś się zastanowi, zanim podejmie się takich czynów" – napisał.