Drobowycz zapytany przez portal polukr.net jak ocenia wydarzenia, które dokonały się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w połowie lat 40. XX wieku odpowiedział: "trzeba wziąć pod uwagę każdy przypadek napadu i przemocy przeciwko ludności cywilnej". Jeśli są dowody, że dana miejscowość została zniszczona przez daną formację wojskową, to należy takie działania potępić. Są też różne kategorie tego rodzaju zbrodni od wojennych poprzez czystki etniczne aż do ludobójstwa - podkreślił.

Reklama

Ocenił, że "mowa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach to nieporozumienie". Od takiego "uogólnionego podejścia nie ma korzyści ani dla Polaków ani dla Ukraińców. Należy ocenić poszczególne akty przemocy, jeśli uznamy, że jest tendencja sumaryczna, to można będzie je wspólnie oceniać" - wskazał Drobowycz.

Jak mówił, "jeśli dojdziemy do wniosku, że ukraińskie oddziały dokonywały ataków na Polaków, a potem miały miejsce działania realizowane przez stronę polską wobec ludności ukraińskiej – i w obu wypadkach miały miejsce ataki na ludność cywilną, to należy zidentyfikować winnych i ofiary po obu stronach". Nie może być tak, że zbrodnie popełniały obie strony, a winna jest tylko jedna. Powinna istnieć równowaga, bazująca na naukowych faktach i powadze do ludzkiej godności. Nie należy dążyć do konkurowania o liczbę ofiar - mówił szef IPN na Ukrainie.

Zaznaczył jednocześnie, że "jeśli chodzi o wskazane wypadki, to nie nazwałby ich wojną polsko-ukraińską" (takie stanowisko prezentował poprzedni szef ukraińskiego IPN - Wołodymyr Wiatrowycz - przyp. PAP). Myślę, że jesteśmy z Polakami po tej samej stronie barykady w walce o godność i sprawiedliwość. Jeśli jest i trzecia strona, która chce, abyśmy ze sobą sprzeczali się o historię, to należy zrobić wszystko, aby nie udało się osiągnąć jej tego celu - podkreślił.

Odnosząc się do słów zapisanych w uchwale polskiego Sejmu z 2016 r. o "ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów" powiedział: "nie mamy wpływu na to, co uchwala polski parlament". Możemy jedynie prezentować stanowisko oparte na wiedzy naukowej, zwracać się do polskiego społeczeństwa, polityków i tak dalej, jeśli mamy podstawy i dowody, że pewne twierdzenia nie odpowiadają rzeczywistości. W takim wypadku powinniśmy przekazać polskiemu społeczeństwu odpowiednią informację. Społeczeństwo wybiera swoich przedstawicieli i popiera stanowisko władz lub nie. A nasz cel to prowadzenie dialogu z polskim kierownictwem politycznym i przekonanie go, że coś nie odpowiada rzeczywistości lub popełniono jakiś błąd - wyjaśnił Drobowycz.

Reklama

Powinniśmy mieć nadzieję, że przyjmą oni do wiadomości nasz punkt widzenia i wprowadzą odpowiednie poprawki. Do takich zmian należy dochodzić drogą dialogu - dodał.

Pytany, czy strona polska popełniła błędy w ocenie tych wydarzeń, odpowiedział, że "jeśli mowa o takich sprawach jak ludobójstwo, to należy dokładnie wyjaśnić, co się wydarzyło, przeciwko komu i kto dokonał zbrodni, jakie były ich przyczyny". Nie mam przed oczami tej uchwały i sformułowanych tam pojęć, dlatego nie mogę dokładnie tego ocenić - zaznaczył.

W rozmowie z portalem polukr.net szef ukraińskiego IPN odpowiedział także na pytanie o to, jak zamierza rozwiązać spór o ukraiński pomnik na mogile żołnierzy UPA na górze Monastyr k. Werchraty. W 2015 roku został on zniszczony przez nieznanych sprawców. Wszystko powinno być robione legalnie, zgodnie z ludzką godnością i prawdą historyczną. Chciałbym na ten temat porozmawiać ze stroną polską i dopiero po realizacji takiego dialogu skomentować tą sprawę. Po Nowym Roku mam zaplanowane spotkanie z przedstawicielami polskiego IPN i ambasadorem Polski na Ukrainie - zapowiedział Drobowycz.

Nie sądzę, aby ktoś z Polski na oficjalnej stopie chciał występować przeciwko poszanowaniu praw człowieka i godności - dodał. Wskazał, że "jeżeli według części przedstawicieli polskiego społeczeństwa w Polsce nie powinno być pochówków osób, które w przeszłości dokonywały zbrodni przeciwko Polakom, to takie stanowisko powinno mieć historyczne podstawy".

Szef ukraińskiego IPN ocenił, że "jeśli istnieją okoliczności potwierdzające, że dana grupa osób dokonywała zbrodni czy innych przestępstw, to można to zamieścić jako materiał informacyjny na miejscu pochówku". Takie samo podejście do tej kwestii powinno być na Ukrainie jeśli zostaną wskazane miejsca pochówku osób, które dokonywały zbrodni przeciwko ludności ukraińskiej. Byłoby to idealne rozwiązanie. Tak czy inaczej, w każdym wypadku należy uszanować godność i pamięć: dostarczyć informacje o ich nazwiskach, narodowości i okolicznościach śmierci - mówił Drobowycz.

Zdaniem Drobowycza strona polska i ukraińska powinny pracować nad odpowiednią formułą, która odnosi się do wspólnej historii, tak, "aby wszystkie działania były realizowane w sposób cywilizowany i z poszanowaniem prawdy historycznej".

Szef IPN na Ukrainie odniósł się także do słów prezydenta Rosji Władimira Putina, który przed świętami Bożego Narodzenia wyraził ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Mówił też o wykorzystywaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Jeśli mowa o ostatnich oświadczeniach rosyjskiego prezydenta, wskazujących, że to Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej, to jest to absolutne przeinaczenie faktów. Oczywiście to nie tylko poziom politycznych oświadczeń rosyjskich polityków, ale także celowe wrzutki informacyjne z którymi też należy walczyć. Powinniśmy to robić wspólnie z Polską, jako że widzimy, że w wielu wypadkach agresja informacyjna wobec Polski i Ukrainy ma podobną metodologię. Dzięki temu efektywniej możemy przeciwdziałać temu wspólnie - podkreślił Drobowycz.

Drobowycz na początku grudnia zwyciężył w konkursie na stanowiska prezesa IPN Ukrainy i zastąpił zwolnionego we wrześniu jednego z architektów dotychczasowej ukraińskiej polityki historycznej, krytykowanego m.in. w Polsce Wołodymyra Wiatrowycza.