Zdaniem prof. Ryszarda Bugaja konflikt społeczny w Polsce nasila się. Przejawem tego może być jego zdaniem protest Porozumienia Zielonogórskiego, zrzeszającego część lekarzy, który może doprowadzić do tego, że 2 stycznia niemal połowa przychodni podstawowej opieki zdrowotnej pozostanie zamknięta dla pacjentów (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>).
- Coraz większa liczba pracobiorców nie jest objęta kodeksem pracy i ci ludzie powoli mają tego dosyć - mówi Bugaj.
I to właśnie rosnąca niepewność pracowników może doprowadzić do mniej lub bardziej spektakularnego wybuchu. Tym bardziej, że - zdaniem ekonomisty - pracodawcy raczej nie opuszczą swych pozycji i nie pójdą na ustępstwa.
A konfliktom tylko sprzyjać będą zaplanowane na 2015 rok wybory - najpierw prezydenckie, a przede wszystkim parlamentarne. - Boję się przyszłorocznego rozstrzygnięcia wyborczego. Z jednej strony uważam, że PO powinna zostać odsunięta od władzy, szczególnie że na jej czele stoi Ewa Kopacz, która kompletnie sobie nie radzi jako szefowa rządu - przyznaje Bugaj w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Ale rozwiązania problemu wcale nie widzi w PiS - partii, która zaprosiła go do rady programowej.
Były doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego podkreśla przede wszystkim niebezpieczeństwo zawieranych przez Jarosława Kaczyńskiego sojuszy, który przygarnął Jarosława Gowina i zaczął dwuznacznie mówić o Januszu Korwin-Mikkem. - Najgorsza będzie sytuacja, gdy PiS wygra wybory parlamentarne, ale zostanie wykolegowane z rządzenia. Wówczas nastroje polityczne będą bardzo napięte i może dojść do gwałtownych zachowań - dodaje.
CZYTAJ WIĘCEJ:To nie jest pierwsza krytyka PiS z ust Bugaja >>>
ZOBACZ TAKŻE:PiS wygrał, ale przegrał wybory samorządowe. Jak to możliwe? >>>