Biznesmen Ryszard Sobiesiak odpowiadał na zamkniętym posiedzeniu na pytania posłów z hazardowej komisji śledczej. "Z całą pewnością wygląda to inaczej niż w pierwszej części" - powiedział dziennikarzom Jarosław Urbaniak (PO), który na chwilę opuścił posiedzenie.

Reklama

"Opowiada o swoich interesach, jak wyglądała kwestia tej decyzji administracyjnej (dotyczącej kasyna we Wrocławiu), mówi o Casino Polonia, firmie Golden Play" - relacjonował Urbaniak. Według niego Sobiesiak "dość barwnie" opowiadał o spotkaniach z politykami, które opisane są w analizie CBA.

Poseł mówił, że Sobiesiak nie wyjaśniał jednak wielu konkretnych spraw, które pojawiają się w stenogramach z jego podsłuchów. "Pytałem m.in. o kwestię tego stenogramu, gdzie panowie rozmawiają o skompromitowaniu wiceministra Jacka Kapicy, on nie pamięta, według niego, to jest wyjęte z kontekstu" - powiedział Urbaniak.

Według relacji posła, biznesmen nic nie powiedział śledczym np. o znajomości z byłym szefem gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego Marcinem Rosołem. Sobiesiak odwołał się do swojego wystąpienia wstępnego na czwartkowym otwartym posiedzeniu komisji.

Reklama

Urbaniak ocenił jednak, że zeznania Sobiesiaka generalnie pokrywają się dotychczas z tym, co mówili śledczym były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i były minister sportu Mirosław Drzewiecki. Według niego, nie pojawiły się też żadne inne kwestie, które rzucałyby nowe światło na tzw. aferę hazardową.

Poseł pytany, czy Sobiesiak wyjaśnił kwestię znajomości z szefem klubu PO, b. wicepremierem Grzegorzem Schetyną, powiedział, że udało mu się uzyskać informację, że biznesmen nie znał Schetyny, gdy ten był studentem. Według "Rzeczpospolitej", która opublikowała fragmenty zeznań Sobiesiaka z prokuratury, w tej kwestii istnieje rozbieżność między tym co mówił biznesmen, a tym co zeznał przed komisją Schetyna. Były wicepremier twierdził, że zna Sobiesiaka od 2003 r., natomiast ten miał mówić, że zna go od około 20 lat.

"Ustaliłem to, co podejrzewałem już wcześniej, że pan Sobiesiak jest miłośnikiem teorii Einsteina, dla niego czas jest bardzo elastyczny. Przyznał rację, że studenta Grzegorza Schetyny nie zna" - powiedział Urbaniak.

Reklama

Tymczasem Zbigniew Wassermann powiedział w przerwie posiedzenia, że podczas przesłuchania tematem tabu są stenogramy z podsłuchów. Dodał, że kiedy pytania dotyczyły właśnie nich, Sobiesiak "nie wie, nie pamięta, nie rozumie".

czytaj dalej



"Od czasu do czasu pada odpowiedź na interesujące pytanie, jak na przykład pytanie dotyczące G-techu, Totalizatora" - powiedział. Jego zdaniem, nie było podstaw, aby to przesłuchanie odbyło się w trybie zamkniętym. Powiedział też, że przesłuchanie momentami przyjmuje "groteskową formę".

"Dużo mówi o piłce nożnej, trochę mówi o świecie hazardowym, ale w tych istotnych momentach jest powstrzymywany. Myślę, że pełnomocnik swoją rolę tutaj odgrywa. (...) Bardzo trudno jest otrzymać odpowiedź na konkretne pytanie osadzone w dokumencie, podparte nazwiskiem, datą. Wtedy jest ucieczka w niepamięć, w bok. Nie mamy precyzyjnych odpowiedzi" - mówił poseł PiS.

Z kolei Sekuła powiedział, że Sobiesiak odpowiedział na prawie wszystkie pytania, które były mu zadane w części otwartej czwartkowego posiedzenia komisji. Ocenił, że wcześniej biznesmena paraliżowała presja obecnych w Sali Kolumnowej mediów.

"Widać, że na tym zamkniętym posiedzeniu po prostu świadek się otworzył i odpowiada nie zdawkowo, ale szeroko. Możemy korzystać z jego wiedzy na temat hazardu. Bardzo ciekawe przesłuchanie" - mówił dziennikarzom szef komisji.

Poinformował, że w zeznaniach Sobiesiaka pojawiają się nowe wątki. Nie chciał jednak nic o nich powiedzieć, podobnie jak o różnicach, które - jak podkreślił - występują pomiędzy tym, co mówił biznesmen, a tym, co zeznawali przed komisją politycy występujący w stenogramach z podsłuchów jego rozmów. "Ruszyliśmy z tym przesłuchaniem. Świadek bez presji mediów mówi swobodnie, po prostu się otworzył i mówi szczerze" - ocenił Sekuła.

Przyznał jednak, że o niektórych kwestiach, jak np. o swych rozmowach, które dotyczą wiceministra finansów Jacka Kapicy (ze stenogramów wynika, że biznesmeni chcieli go skompromitować i usunąć ze stanowiska) Sobiesiak nie chce mówić; zamiast odpowiadać, odwołuje się również do tego, co mówił w swobodnej wypowiedzi. Według Sekuły, Sobiesiak np. twierdzi, że nie było żadnego przecieku o akcji CBA; mówił też, że było na niego wiele donosów, które spowodowały, że był "złym tatusiem" i dlatego jego córka Magdalena zrezygnowała z ubiegania się o posadę w Totalizatorze Sportowym.

czytaj dalej



Szef komisji ocenił, że stenogramy z tego przesłuchania będą dostępne dla opinii publicznej w ciągu kilku dni.

Bartosz Arłukowicz (Lewica) nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, bo - jak tłumaczył - nie chce zniechęcać Sobiesiaka do tego, żeby mówił dalej. Ocenił jednak, że przesłuchanie wniosło coś nowego do wyjaśnienia sprawy.

Sławomir Neumann (PO) powiedział dziennikarzom, że Sobiesiak odpowiada na pytania posłów "barwnie" i "ciekawie". Dodał, że nie ma wątpliwości, dlaczego nie chciał odpowiadać pod okiem kamer. "Widać wyraźnie, że stresuje się kamerami, ale jeżeli ich nie ma, dość swobodnie mówi o wszystkim, o co go pytamy" - mówił poseł PO.

Dodał, że przypomina sobie wiele rzeczy, o których nie pamiętał podczas przesłuchania w trybie jawnym. "Jestem zdziwiony jedną rzeczą. To naprawdę jest dla mnie zaskoczeniem - stan majątkowy pana Sobiesiaka. Okazuje się, że on z branżą hazardową nie za wiele ma wspólnego w ostatnich dwóch latach. (...) Cała rodzina tych udziałów (w firmach hazardowych - PAP) za dużo nie ma. One są iluzoryczne. Nazywanie pan Sobiesiaka czy rodziny Sobiesiaka królami hazardu jest na wyrost, bo mają 30 proc. udziałów w sieci, która ma 300 automatów na 60 tys. działających w Polsce i 20 proc. akcji firmy, która ma kasyna" - powiedział Neumann.